Marzeniem chyba każdej osoby, która choć trochę
interesuje się historią starożytną, jest wizyta w Chinach. W kraju tym
zachowało się bowiem wiele zabytków sprzed naszej ery. Jednym z
najważniejszych jest chińska armia terakotowa cesarza Qin. Stanowi cel
podróży wielu turystów i pasjonatów historii. Nie wszyscy jednak mogą
pozwolić sobie na wyprawę do Chin, by ją zobaczyć. Na szczęście możemy
obejrzeć namiastkę tego niecodziennego odkrycia w naszym kraju. Dzięki
inicjatywie Polsko-Chińskiej Izby Gospodarczej mogłem uczestniczyć w
wystawie posągów wchodzących w skład terakotowej armii, które
zaprezentowano w Sopocie. Złożyło się na nią kilkadziesiąt figur
żołnierzy i koni, niemal wszystkie naturalnej wielkości.
Historia tych misternie wykonanych posągów jest
bardzo ciekawa. Archeolodzy i historycy zdołali ustalić wiele faktów
związanych z terakotowymi żołnierzami. Zanim jednak przejdziemy do
kwestii ich odkrycia w 1974 roku, musimy cofnąć się o ok. 2200 lat.
W Chinach panował wtedy cesarz Qin Shi Huang (ten sam, który jest
odpowiedzialny za powstanie Wielkiego Muru Chińskiego). W wieku
zaledwie 13 lat zlecił budowę swojego grobowca. Powstał on w formie
76-metrowego kopca w odległości ok. 30 kilometrów od miasta Xi’an. Aby
zapewnić sobie spokój po śmierci i uzyskanie władzy w życiu
pozagrobowym, monarcha nakazał, aby w pobliżu jego sarkofagu złożyć
żołnierzy, którzy mu to zapewnią. Realizacja przedsięwzięcia
rozpoczęła się krótko po objęciu przez Qin Shi Huanga tronu w roku 246
p.n.e. Prace zakończono w roku 209 przed Chrystusem.
Za budulec posłużyły duże ilości gliny i
szczególnie obfite złoża lessu o brunatnej barwie nazywanego przez
Chińczyków „żółtą ziemią”. Ze względu na ich plastyczność i trwałość,
były to najlepsze materiały do budowy posągów. Glina potrzebna do
produkcji wytwarzana była na terenach przyległych do Mount Lishan,
gdzie skonstruowano mauzoleum cesarza.
Glinę najpierw formowano, a potem rozgniatano do postaci odpowiedniej
na tyle, by można było zacząć modelowanie. Proces lepienia
rozpoczynano od najniższych części posągu. Stopy wojowników były
formowane na bazie kwadratu, następnie dołączano nogi. Gdy glina była
na wpół sucha - obwiązywano ją zwojem liny o grubości od 3 do 5 cm,
aby można było dalej lepić pustą w środku, górną część ciała. Ta z
kolei była delikatnie wygładzana przy użyciu małej kielni w części
zewnętrznej, dociskanej do kamiennego bloku przykładanego od
wewnętrznej strony. Następnie w połowie ukończone ręce i głowa były
dołączane do reszty ciała i wykańczane. Figury są wykonane w sposób
uniemożliwiający ich samoistne przewrócenie, gdy stoją na równej
powierzchni.
Wykonanie głów żołnierzy armii terakotowej było
bardzo skomplikowanym procesem. Poszczególne cechy twarzy i reszty
głowy to zasługa dobrego modelowania i rzeźbienia. Uszy, wraz z
charakterystycznymi kokami, doklejano przed wykonaniem włosów.
Wszystkie posągi wypalano w piecach ceramicznych, w ogromnych
temperaturach sięgających podobno nawet 1000ºC. Po zakończeniu tego
procesu wszystkie były malowane w stosownych kolorach. Część figur,
zaraz po ich odnalezieniu, była jeszcze nimi pokryta. Jednak po
wyciągnięciu postaci na powietrze kolory zanikły w błyskawicznym
tempie. Dziś na posągach można jeszcze dostrzec śladowe ilości
barwnika.
W odległości ok. 1 kilometra od grobowca cesarza wykonano cztery
wykopy, w celu umieszczenia w nich posągów. Nie wiadomo, dlaczego
tylko trzy z nich zostały wykorzystane. Budowa wykopów, oprócz
usunięcia odpowiedniej warstwy gruntu, polegała na położeniu podłogi z
kostki brukowej i wykonaniu sekwencji korytarzy oraz ścian
oddzielających. Wspomniane podłogi przykryte były matami. Posągi
ustawiono na nich w pozycji pionowej, po czym tunele zakryto
drewnianymi kłodami. Na samym końcu każdy z wykopów został przysypany
ziemią. W największym z nich (14.000 m²) wojowników ustawiono w
typowym szyku bojowym. Oficerowie i zwykli żołnierze o różnych rangach
stoją w jedenastu kolumnach, w tym także oddziały rydwanów. Każdy z
żołnierzy jest naturalnego wzrostu, ubrany stosownie do swojej rangi i
oddziału, w którym służył. 210 żołnierzy osłania prawą i lewą stronę
szyku. Wyodrębniono także straż tylną.
Wykop drugi (odnaleziony w 1976 r.) składa się z
czterech sekcji. Sekcja pierwsza to 334 łuczników w ośmiu grupach.
Przed nimi klęczy ok. 160 żołnierzy okutych w ciężkie zbroje.
Stanowili oni swoistą zasłonę dla łuczników, którzy mogli słać strzały
ponad ich głowami. Sekcję drugą stanowią 64 rydwany, również w ośmiu
grupach. W każdym z nich siedział łucznik wspomagany z obydwu stron
przez żołnierzy i jednego żołnierza piechoty na flance. Trzecia sekcja
znajduje się na środku wykopu. Zawiera 19 rydwanów i ok. 100
wojowników w trzech grupach. Ostatnia, czwarta sekcja, skierowana jest
na północ. Są tam trzy grupy złożone z ludzi, sześciu rydwanów i 124
jucznych koni. Kawalerzyści wyglądają groźnie i trzymają w rękach
łuki. Drewniane rydwany nie przetrwały próby czasu, jednak na potrzeby
muzeum w Xi’an zostały odtworzone.
W wykopie trzecim natrafiono natomiast na kwaterę główną dowództwa.
Dlatego też nie zobaczymy tu żadnego szyku bojowego. W pobliżu wykopów
znaleziono także posągi przedstawiające cyrkowców i akrobatów, którzy
mieli zapewnić rozrywkę cesarzowi w zaświatach. Naukowcom udało się
ustalić, że od momentu ukończenia terakotowej armii, część drewnianego
zadaszenia przynajmniej raz zawaliła się niszcząc wiele figur. Odkryto
także ślady ognia. Za jego podłożenie odpowiedzialni są
najprawdopodobniej złodzieje i inni niepożądani goście. Należy bowiem
nadmienić, że terakotowe posągi były wyposażone w prawdziwą broń.
Niewątpliwie stanowiło to łakomy kąsek dla rabusiów.
Terakotowa Armia przetrwała pod ziemią 2220 lat.
Odkryto ją stosunkowo niedawno, bo w 1974 roku. I jak to zwykle bywa
stało się to tzw. przypadkiem. Rolnicy kopiący studnię natrafili na
posągi, które zyskały miano największego archeologicznego odkrycia XX
wieku. Archeolodzy doliczyli się ok. 8000 terakotowych posągów, jednak
tylko 2000 z nich zostało odkrytych. Ich mnogość to jedna z części
składowych, które czynią to znalezisko wyjątkowym.
Inną, najważniejszą chyba kwestią, jest samo wykonanie terakotowej
armii. Patrząc na postacie i próbując znaleźć dwie identyczne twarze,
zawiedziemy się. Każdy z odkopanych żołnierzy ma zupełnie inne
oblicze. Różnią się jednak nie tylko rysami i budową twarzy. Każdy ma
inną budowę ciała i postawę. Zauważono nawet różnice w napięciu
poszczególnych mięśni (pokłony dla ówczesnych rzeźbiarzy!). Pozwala to
domniemywać, że każdy posąg był terakotowym odpowiednikiem prawdziwego
żołnierza chińskiej armii. Członkowie piechoty mierzą od 1,76 m do
1,88 m. Dowódcy są nieco wyżsi, mają prawie dwa metry wysokości.
Chińską armię terakotową w całej okazałości można obejrzeć w muzeum w
Xi’an. W 1979 roku podczas chińskiego święta narodowego otwarto dla
publiczności pierwszy wykop. Systematycznie udostępniono także
pozostałe. Obecnie, do muzeum, co roku zjeżdżają tłumy turystów
podróżujących po Chinach. Dla wielu jest to cel ważniejszy nawet od
Wielkiego Muru. W 1987 chińska armia terakotowa cesarza Qin została
wpisana na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Przyglądając się posągom wchodzącym w skład
terakotowej armii trudno oprzeć się wrażeniu, że patrzą nam one prosto
w oczy, niektóre z bardzo ironicznym uśmiechem na twarzy. Zdają się
kpić z żyjących współcześnie ludzi, którzy próbują rozwikłać wszystkie
zagadki z nimi związane. Być może nigdy ich nie poznamy. I choć ponad
2000 lat przebywania pod ziemią odcisnęło na nich swoje piętno, to
wciąż wyraźnie widać wszystkie detale i zdobienia wykonane przez
ówczesnych rzemieślników. Aż trudno uwierzyć w to, że ludzka ręka
stworzyła coś tak niesamowitego, niepowtarzalnego, po prostu pięknego.
Wystawa armii terakotowej cesarza Qin będzie czynna w Sopocie jeszcze
do 23 września. Można ją znaleźć przy ul. Monte Cassino 55. Jeśli ktoś
będzie w najbliższym czasie w Trójmieście, to gorąco zachęcam do
odwiedzenia wystawy, bo druga okazja obejrzenia tych niesamowitych
rzeźb może się już nie powtórzyć. Na zwiedzanie wystarczy poświęcić
pół godziny, a wrażenia są niezapomniane.
Źródła:
www.archaeology.about.com
www.travelchinaguide.com
www.anniebees.com
www.globtroter.pl
Zdjęcia:
Piotr Wojciechowski
www.travelchinaguide.com
www.wikipedia.org