Astrobiologia po polsku
Less Hoduń
Czego można oczekiwać od spotkania z
naukowcami, którzy promują nową - bądź co bądź - i zdawać by się
mogło, że jeszcze nie naznaczoną charakterem czasu oraz doświadczeń
dziedzinę nauki, jaką jest astrobiologia? Co takiego można usłyszeć i
czy można się nie nudzić podczas takiej prelekcji?
Okazuje się, że nudzić się na pewno nie
można było, zważywszy że w głównych rolach wystąpiły osoby, których
pogoda ducha i energia ich pasji widoczna w każdym niemal geście
przykuwały uwagę. Prof. Jerzy Stelmach - niezmiennie pogodny i żywy w
dyskusji; prof. Ewa Szuszkiewicz, która prowadziła główną część
prezentacji, robiła to z humorem i swadą barwnie opowiadając o
tajnikach powstawania książki; prof. Franco Ferrari - spokojnie i
lekko opowiadający o tej nietypowej wciąż dziedzinie.
Podczas wystąpienia prof. Szuszkiewicz,
oprócz szczegółów tematycznych związanych z poszczególnymi działami
książki dowiedzieliśmy się m.in., że jeszcze w grudniu 2006 zostanie
wystrzelony na orbitę okołoziemską satelita badawczy, dzięki któremu
będzie możliwe odkrycie pierwszej znanej planety, podobnej do naszej
starej Ziemi! Oczywiście, na prośbę pani profesor, należy trzymać
kciuki za powodzenie misji tego satelity i wierzyć, że nie powtórzy
się sytuacja, jaka przydarzyła się teleskopowi Hubble'a. W skrócie:
sytuacja ta dotyczyła nieprecyzyjnego wykonania powierzchni lustra
teleskopu, które fałszowało otrzymywane obrazy. A że jest szansa na
poznanie nowej Ziemi, to może i jest też szansa, że znajdzie się tam
cywilizacja, której pojawienie się pozamyka usta wszystkim krzykaczom
twierdzącym, że tylko na Ziemi istnieje życie... A może oczekiwanie
wygląda raczej tak, że czeka się tylko na obiekt w bezkresnej
przestrzeni z nadzieją, że pomimo sprzyjających tam warunków do życia,
to - poza mikrobami - nie ma tam nikogo więcej...? Pewnie i jedno i
drugie.
Kilkadziesiąt zebranych osób miało
okazję dowiedzieć się, że wstęp do tej książki napisał największy
żyjący umysł fizyki teoretycznej - Giorgio Parisi, a prof. Wolszczan,
jeden z największych żyjących astronomów (wyjątkowo zajęta osoba), po
lekturze wstępnych materiałów, obiecał, że dołoży jednak wszelkich
starań, aby w natłoku zajęć napisać kilka słów do tak ważnej pozycji
na polskim rynku naukowym. Prof. Szuszkiewicz przełożyła także
astrobiologię na szanse dla ludzkości i wymierne korzyści dla każdego
z nas, żyjących tutaj, na Błękitnej Planecie. Aby się jednak o tym
przekonać - polecam sięgnąć po ten tytuł (zobacz
poprzedni artykuł).
Po wystąpieniu zawiązała się dyskusja,
która próbowała sięgać w różne obszary mogące mieć związek z
astrobiologią. Rozmawialiśmy o interdyscyplinarnym charakterze tej
nauki i otwartości na inne jej gałęzie. Niektórzy z uczestników
ciekawi byli połączenia astrobiologii z humanizmem i zasadności takich
możliwości. Rozpatrywany był także przekaz wynikający z nazwy
"astrobiologia" przez przybliżenie genezy powstania tego terminu,
który prawdopodobnie osadzony jest w Islandii i to jeszcze na początku
XX w.
Już po spotkaniu rozmawiałem z Piotrem
Wojciechowskim z TV Police (który był wtedy ze mną) i zastanawialiśmy
się razem, na ile astrobiologia ocenia szanse na znalezienie "innych
nas" w przestrzeni. Bo tak naprawdę jakie są motywacje człowieka
pchające go w poznawanie czeluści Wszechświata? Czyż nie jest to
podświadomy instynkt mówiący, abyśmy szukali życia tam, gdzie mówi
się, że go nie ma? Konstrukcja terminu, na co zwróciłem uwagę jeszcze
podczas spotkania, jest połączeniem dwóch zupełnie przeciwnych, lecz
jak wdzięcznie uzupełniających się kontekstów: astronomicznego i
biologicznego. Astronomia, jako coś zupełnie odległego, tajemniczego i
nieznanego w połączeniu z biologią, która kojarzy się z czymś swojskim
i namacalnym, co jest obecne w nas i wokół nas - stworzyły w efekcie
słowotwór zupełnie nowej jakości i mocy. Termin ten to jak wyzwanie,
ale i zarazem tęsknota. Tęsknota za czymś, co chcielibyśmy poznać,
zaakceptować i utwierdzić się w przekonaniu, że jednak warto było
szukać. Słowo to jest przyzwoleniem na możliwość spotkania kogoś, z
kim można wymienić doświadczenia. Człowiek, jako istota wybitnie
stadna i dążąca do tworzenia zbiorowisk (a w szczególności takich, w
których czuje się dobrze) ma niejako we krwi potrzebę tworzenia
wspólnot.
Podobnie i namacalnie rzecz się ma z
bywaniem w hipermarketach, gdzie wyraźnie można to zauważyć. Z
pewnością moda i konsumpcyjny charakter dzisiejszego społeczeństwa
określają ten trend, ale czy nie stoi za tym siła pchająca nas ku
sobie? Czy to nie wyraz potrzeby akceptacji u innych? Czy to nie
potrzeba bycia razem i pokazania siebie? Jeśli ktoś twierdzi, że jest
to nieprawdą, to niech zwróci uwagę na taki szczegół: wielość osób
bywających w takich miejscach i manifestujących swoją obecność
krzykliwymi ubiorami, makijażem czy epatowanie swoim pozornym
bogactwem chcą być zauważeni, wyjątkowi i, najlepiej, podziwiani. To
jest właśnie ta silna potrzeba bycia akceptowanym, choć sami ludzie
traktują to inaczej i poprzestają wyłącznie na szpanowaniu ciuchami,
komórkami, itd. O ile przyjemniejsze byłyby wypady do marketów, gdyby
udało się tam nawiązywać nowe, fascynujące znajomości, odbywać
inspirujące rozmowy czy przynajmniej pouśmiechać się do siebie.
Tego samego upatruję w terminie
"astrobiologia". Niezwykle energicznie ciśnie się na usta
stwierdzenie, że sukces tak skonstruowanej interdyscyplinarności
dowodzi także potrzeby jednoczenia się w poznawaniu świata i siebie.
Skoro możliwe jest zjednoczenie biologii, astronomii i fizyki do
wspólnych badań, to na pewno możliwe jest (i z pewnością potrzebne!)
dalsze kompletowanie elementów składowych.
Życzę sobie i wszystkim ludziom, abyśmy
dożyli momentu, kiedy duchowość i nauki akademickie będą szły w tym
samym kierunku szanując się nawzajem i wspierając w docieraniu do
Prawdy.
Tymczasem polecam obejrzenie kilku
zdjęć ze spotkania:
Autorzy tuż przed rozpoczęciem
Krótki wstęp wygłosiła Urszula
Ganakowska - Sekretarz naukowy Biblioteki Głównej Uniwersytetu
Szczecińskiego
Pani prof. Szuszkiewicz z humorem i
swadą opowiadała o książce
Jeden ze slajdów prezentacji - wybrani
autorzy zawartych w wydawnictwie publikacji a powyżej projekt Centrum,
które być może uda się zrealizować (swoją drogą projekt jest niezwykle
wrażeniowy).
Jeden ze slajdów prezentacji
Jeden ze slajdów prezentacji
Jeden ze slajdów prezentacji
Jeden ze slajdów prezentacji (prof.
Wolszczan po prawej)
Jeden ze slajdów prezentacji
Jeden ze slajdów prezentacji
Jeden ze slajdów prezentacji
Autorzy podpisują książki
Foto:
Piotr Wojciechowski, Less Hoduń
|