Ukryta Rzeczywistość - logo
  Czego nie wiemy trzeba nam właśnie, a to co wiemy na nic się zda / Goethe
start - strona główna o idei aktualności misja działania kontakt galeria download polecam Wersja polska English Deutsche
 
  Ukryta Rzeczywistość > artykuły  
Sympozjum
Eksperymenty
Współpraca
Audycje RTV
Publikacje
Wizyty
Akcje
Artykuły

zapraszamy na forum

 

Współpracują z UR:

Experimentarium

Fundacja NAUTILUS

hi.Color


Poleć stronę





Napisz do nas!
Napisz!

Startuj z Ukrytą!
Startuj
z Ukrytą!


Zgłoś pomysł!
Zgłoś
pomysł!

Artykuły
Powrót

Dobre chęci
Less Hoduń

Aby zająć się czymkolwiek w swoim życiu, jakie warunki powinny zostać spełnione? Co takiego powinniśmy posiadać? Chęci drodzy Państwo, czyż nie? Przede wszystkim potrzebne są chęci do ruszenia "siedzenia" w pewnym określonym kierunku. Jeśli nie będziemy czuli potrzeby zajęcia się czymkolwiek wówczas nic się nie stanie w tej materii, bo wyda się to nam np. bez sensu. A jeśli nic nie zrobimy w danym kierunku, to nie możemy mieć prawa do wypowiadania się na tematy, których tak naprawdę chyba poznać nie chcemy (a przede wszystkim nie rozumiemy). I nie powinniśmy oczywiście narzekać, że coś nie jest tak, jak byśmy sobie tego życzyli.

O czym tak enigmatycznie? Otóż mam na myśli wszelkiego rodzaju "otwartość" niektórych przedstawicieli nauki, osób w pewien sposób z nauką związanych czy powołujących się krzykliwie na naukowe autorytety. Dotyczy to odniesienia do potencjalnej możliwości podjęcia dyskusji lub działań, które mogą wzbogacić naukę o nowe spojrzenie na Wiedzę.

Jak wiadomo, naukowcy to też ludzie, zdałoby się rzec, więc nic co ludzkie nie powinno być im obce. Zgadzam się z tym, chociaż kryje się tutaj pewien haczyk, który potrafi zmrozić delikatnie krew w żyłach. Otóż od ludzi nauki oczekujemy otwartości na to, co nowe, niezbadane i tym samym czekające na swojego Kolumba. Odkrywanie stanowi przecież meritum badań akademickich, które to badania pozwalają dochodzić do pewnych wniosków i dzięki temu otwierać coraz to nowe bramy, dotychczas zamknięte.

Nie wiem, czy ktoś czytający wywiady z naukowcami zwraca uwagę na to, w jaki sposób te osoby wypowiadają się o najnowszych dokonaniach, odkryciach, etc. Ilekroć słyszy się, że ten czy tamten temat jest absurdalny i zajmowanie się nim jest niedorzeczne. Bywa, że po kilku latach (przeważnie na zachodzie) laboratoria czynią jednak pewien wyraźny krok w danym kierunku dokonując znaczących odkryć. Okazuje się wówczas, że osoby wypowiadające się o tym fakcie aż śpiewają z zachwytu. I wtedy jakoś nie pokazuje się wstydu, że wcześniej było to wyśmiewane, a teraz ktoś sobie swobodnie o tym mówi. No i co: i tak oficjalnie można robić, bo ma się tytuł naukowy? A co w takim razie z tymi wszystkimi, którzy próbują badać Wiedzę z innej strony, gdzie rozum ludzki nie zagląda?

Jak często nam się wydaje, że wiemy już wszystko, bo mamy tytuł doktora czy profesora? Czy nie powinna za tym iść większa chłonność na Wiedzę i ochota na poznawanie coraz trudniejszych aspektów życia człowieczego? Jeden z wykładowców uniwersyteckich, z którym swego czasu miałem przyjemność odbyć na wyjeździe długą i niezwykle bogatą w treści rozmowę, stwierdził ze smutkiem, że nadawanie tytułów profesorskich ma niejako konotacje hrabiowskie. To (jak stwierdził mój rozmówca) daje niektórym wrażenie, że są już wtedy alfą i omegą. A takie zachowanie oznacza, że najwyższy to czas na radykalną zmianę zawodu, aby nurt nauki w dążeniu do odkrywania Prawdy nie został zmącony.

Trudno się z tym nie zgodzić.

Kiedy mam okazję rozmawiać np. z poważnie utytułowanymi przedstawicielami medycyny akademickiej (jak się ostatnio dzieje), nierzadko (a właściwie prawie zawsze) trafiam na postawę, jaką zaprezentował transplantolog dr Jerzy Sieńko, który po dłuższej chwili naszej rozmowy powiedział mniej więcej coś takiego: "Człowiek jest istotą maluczką wobec Wiedzy. Wiemy zaledwie ułamek procenta z tego, co przed nami". Wielki szacunek dla takiej postawy! Rozmowa była bardzo otwarta i kulturalna, czego po takich ludziach oczywiście oczekujemy a owo stwierdzenie pokazało klasę tego człowieka i jego ogromną samoświadomość.

Tak samo było w przypadku nefrologa, prof. Kazimierza Ciechanowskiego. Poświęcił mi on długie chwile zupełnie nie znając wcześniej ani mnie, ani spraw związanych z UR.  Ba!, profesor zadzwonił z własnej komórki do osoby, którą zamierzał mi polecić na Sympozjum. Oddał mi słuchawkę, abym z zupełnie obcą mi jeszcze osobą ustalił szczegóły i sposób kontaktu w sprawie wystąpienia podczas majowego spotkania. Rozmawiając z profesorem miałem nieodparte wrażenie jedności duchowej w dążeniu do tego samego celu. Uśmiech na twarzy prof. Ciechanowskiego i kulturalna dyskusja, jaka miała miejsce w jego gabinecie, utwierdziła mnie w przekonaniu, że wiele jest naprawdę wielkich osób na wysokich stanowiskach. Atmosfera rozmowy była tak przyjazna, że w pewnym momencie zorientowałem się, iż zasiedziałem się dość długo. Nie usłyszałem jednak ponaglających słów poza tymi, które dotyczyły tematów naszej rozmowy.

Panie Profesorze, proszę przyjąć wyrazy najwyższego uznania!

Trochę inaczej wyglądała natomiast sprawa mojego chwilowego kontaktu z jednym z filozofów wykładających na Uniwersytecie Szczecińskim. Prof. Max Urchs otrzymał ode mnie zapytanie odnośnie uczestnictwa w II Sympozjum i prośbę o spotkanie w celu omówienia detali związanych z wystąpieniem. Wiadomo, że rozmowa w cztery oczy jest najdoskonalszą formą komunikacji w naszej materialnej rzeczywistości, którą przedkładam nad wszystko, jeśli chodzi o formy kontaktu. Na moje zapytanie nadeszła taka oto odpowiedź:

"dziekuje za zaproszenie na sympozjum. Nie wezme jednak udzialu. Temat jest mi obcy, a po starannym przegladaniu Pana materialow umiejszczonych w sieci sadze, ze jakakolwiek wspolpraca profesjonalna bylaby niecelowa. Pracujemy, ze sie tak wyrazam, w roznych swiatach i jako filozof nauki uwazam, ze nie powinno sie ich laczyc."

No coż, komentarz jest tu zbyteczny. Widać wyraźnie niechęć do wszystkiego, co inne (chciałoby się powiedzieć: gorsze). Skąd pan profesor Urchs posiadał wszystkie niezbędne informacje odnośnie szczegółów planowanych przeze mnie działań? Nie mam pojęcia.

Podobny styl, choć o zdecydowany krok dalej, pojawił się w odpowiedzi na moje zaproszenie do wystąpienia podczas II Sympozjum, jakie wysłałem do pani profesor Małgorzaty Kossut z Instytutu Biologii Doświadczalnej PAN w Warszawie. Pani profesor jest prezesem Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Krzewienia Wiedzy o Mózgu "DANA". Upatrywałem w tym wspaniałą szansę na interesującą współpracę i nieocenioną szansę na poznanie nowych, ważnych informacji. To także niezwykle wartościowy punkt widzenia w dyskusji na temat związany z II Sympozjum. Oto odpowiedź, która dotarła następnego dnia:

"Zdecydowanie nie. Zajmuja sie Państwo plotkowaniem,
a mnie interesuje nauka
".

Hmmm... Cóż można powiedzieć...

Kiedy zadzwoniłem a następnie napisałem do Newsweeka w sprawie artykułów, o których przedruk chciałem poprosić, również czekało mnie zaskoczenie. Chodziło mi mianowicie o dwie publikacje z jednego z ostatnich numerów z 2006 roku: Magia mózgu i Ja poza ciałem. Artykuły autorstwa Jolanty Chyłkiewicz dotykały tematyki związanej z mózgiem, którego zagadkę uczeni ponoć rozwiązali. Pierwszy z tytułów był podsumowaniem kilku zebranych na ten temat materiałów i poruszał chociażby pojawianie się duchów czy opuszczanie ciała, jako zaburzenia w pracy naszego organu, który prawdopodobnie odpowiedzialny jest za produkcję myśli i emocji. Drugi tytuł to wywiad ze szwajcarskim neurologiem, prof. Olafem Blanke, który z lekkością komiwojażera obala "mity" związane z fenomenem opuszczania ciała podczas śmierci klinicznej, jako efekt wpływu pewnych leków podawanych pacjentom podczas operacji, zabiegu czy innych czynności medycznych.

Na temat tych artykułów pojawi się już wkrótce (na stronach UR) cykl publikacji, który gorąco wszystkim polecam!

Kiedy poprosiłem o połączenie z działem naukowym Newsweeka, a konkretniej z red. Chyłkiewicz, opisałem bardziej szczegółowo wysłanego wcześniej do niej maila z prośbą o przedruk, z informacją o serwisie, ocharakterze serwisu. Starałem się rzeczowo uzasadnić moje zainteresowanie tematyką artykułów związanych bezpośrednio z profilem tegorocznego Sympozjum. Usłyszałem wówczas, że niestety, ale redaktor naczelna nie wyraża zgody na przedruk, gdyż mój serwis jest - i tu zacytuję: "za mało naukowy". Zastanowiłem się wówczas, jak bardzo powinienem ośmieszyć poruszane na serwisie tematy, aby zdobyć uznanie redakcji Newsweeka? Red. Chyłkiewicz poprosiła wtedy o przesłanie zapytania do red. naczelnej Doroty Romanowskiej, która na moją bardzo obszerną i bogatą w treści informację wysłaną do niej odpisała co następuje:

"Nie wyrazamy zgody na publikacje naszych artykulow na portalu Ukryta Rzeczywistosc".

I tyle.

Wstrzymam się od komentarza, który i tak nie zmieni naukowego podejścia osób, do których się zwróciłem. Zastanawia mnie teraz jedno pytanie, które niejako samo ciśnie się na usta: "Jak daleko moglibyśmy być w naszym rozwoju, jako ludzkość, gdyby szacunek i otwarcie wobec siebie i Wiedzy zastąpiły pychę i ignorancję?" Czy w takim razie należy się dziwić, że świat nauki akademickiej nie zawsze jest postrzegany nazbyt pozytywnie?

List Otwarty do Prezesa Polskiej Akademii Nauk wciąż pozostaje bez echa, pomimo ponawianych przeze mnie zapytań odnośnie statusu tego dokumentu. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi poza potwierdzeniami odbioru. Czyżby żyli na naszym świecie równi i równiejsi? Dokąd w takim razie zmierza człowiek i po co ta cała demagogia naukowa o wyzwaniach, jakie sobie stawia nauka? Komu potrzebne są takie słowa dla samych słów? Jakie znaczenie ma odkrywanie nowych kart Wiedzy, kiedy umysły odpowiedzialne za jej poznawanie zamykają się? Jak można czytać to, co zapisane jest na Jej kartach nie otwierając oczu? I jak to wszystko później wytłumaczyć tym wszystkim zwykłym ludziom, którzy od nauki są zależni i w niej pokładają swoje nadzieje?

 

Ilustracja: autor

 

  ZAREJESTRUJ SIĘ NA FORUM I SKOMENTUJ TEN ARTYKUŁ!
  27.03.2007
start o idei aktualności misja działania kontakt galeria download polecam
Sympozjum eksperymenty współpraca audycje rtv publikacje wizyty akcje
powered by: irko.net
Strona zaprojektowana przez: hi.Color  /  copyrite ® 2006 hi.Color  /  All rites reserved