Ukryta Rzeczywistość - logo
  Czego nie wiemy trzeba nam właśnie, a to co wiemy na nic się zda / Goethe
start - strona główna o idei aktualności misja działania kontakt galeria download polecam Wersja polska English Deutsche
 
  Ukryta Rzeczywistość > artykuły  
Sympozjum
Eksperymenty
Współpraca
Audycje RTV
Publikacje
Wizyty
Akcje
Artykuły

zapraszamy na forum

 

Współpracują z UR:

Experimentarium

Fundacja NAUTILUS

hi.Color


Poleć stronę





Napisz do nas!
Napisz!

Startuj z Ukrytą!
Startuj
z Ukrytą!


Zgłoś pomysł!
Zgłoś
pomysł!

Artykuły
Powrót

List do...
Less Hoduń

Na początku pragnę zaznaczyć, że poniższy text jest nieco odmienny od zawartych na tym serwisie. A to wszystko za sprawą pewnej przesympatycznej i ciepłej osoby, która ów list mi wysłała: to Kasia Siepka z Kalisza. Moja ingerencja w treść, na którą sobie pozwoliłem, była iście mikroskopijna i polegała raczej na dyskretnym przeredagowaniu całości. Natomiast wymowa wszystkich części niniejszej publikacji została nienaruszona.

Przejrzystość materiału mogę chyba śmiało porównać do słynnego listu Marqueza (przeczytaj list...). Jest to oczywiście jedynie moja osobista ocena, jednak ogromne wrażenie, jakie wywiera na mnie treść zawartego wewnątrz przekazu, pojawia się po każdorazowej lekturze listu. Dowodzi to zarówno dojrzałości przemyśleń w nim zawartych, jak i świadomości istnienia, jaką autorka treści wykazała. Tak, jak inne ważne listy i przekazy - text ten daje wyraźną energię do pokonywania pozornych trudności życia i wkleja uśmiech na twarz czytającego.

Mam nadzieję, że każdy tak to odbierze.

Stwierdziłem, że list ten - tak jak skierowany do mnie - równie dobrze mógłby być adresowany do każdej osoby, która poszukuje siebie stawiając sobie w życiu istotne pytania, i że każdy powinien z uwagą wczytać się w jego słowa. Dzięki temu, że otrzymałem od Kasi zgodę na publikację listu - z ogromną przyjemnością mogę podzielić się nim z Czytelnikami Ukrytej Rzeczywistości.

Jestem niezwykle zaszczycony, że stałem się adresatem tak ciepłego i mądrego listu. Jest to dla mnie ogromnym wyróżnieniem a zarazem silną motywacją do pracy nad sobą, bo dzięki niemu i jemu podobnym textom jesteśmy w stanie myśleć o sobie i innych nareszcie tak, jak powinniśmy.

Życzę odnalezienia siebie w poniższym materiale i jak najwięcej sukcesów w kreowaniu swojej wspaniałej rzeczywistości!

* * * * *

Gdybyś wiedział bardzo dużo na temat energii rządzących Czasem... Gdybyś miał wiedzę na temat wibracji wszystkiego i wzajemnych sieci powiązań, gdybyś wiedział, jak funkcjonuje Czas z dokładnością astrologiczną i umiał tę wiedzę stosować do podwyższania jakości życia i naprawiania społeczeństwa zaczynając od jednostek... Gdybyś wiedział o cykliczności zdarzeń i wielkości cykli kosmicznych... Gdybyś przeżył zakończenie jednego cyklu i rozpoczęcie następnego... Gdybyś chciał, aby Twoja wiedza o Czasie nie zginęła, lecz została zastosowana w odpowiednim momencie... Jak dałbyś znać tym, którzy pojawią się na Ziemi tysiące lat po Tobie?

Przed takimi pytaniami, stali uczestnicy zdarzeń sprzed tysięcy lat i tak powstały piramidy. Są nazywane Znakami Czasu. Razem z innymi obiektami tworzą zabezpieczenie elektromagnetyczne Ziemi i są również swojego rodzaju zegarem / kalendarzem.

Nikogo nie dziwi i nikt nie neguje rotacji Ziemi i planet. Nikt nie neguje rytmiczności zdarzeń w kosmosie. Dlaczego ktokolwiek chciałby zaprzeczyć istnieniu takich samych praw na Ziemi?

Zabezpieczenie energetyczne Ziemi tworzą wraz z piramidami także piramidy w Meksyku, kamienny krąg w Stonehenge, wielki labirynt, sfinks, oba bieguny Ziemi i inne miejsca, które swoim przeznaczeniem są jeszcze niekiedy zagadką.

Zamykanie się cyklu i początek nowego, jak w każdym przypadku, choćby najdrobniejszych zmian dotyczących życia jednostki, wiąże się ze zmianami, które są niezbędne. Włączenie owego zabezpieczenia ma zamortyzować skutki rozpoczęcia tego nowego cyklu dla ludzi zamieszkujących Ziemię. I już wiadomo, jak to działa. I wiadomo, jak włączyć owo zabezpieczenie. Tylko głupiec negowałby istnienie energii elektromagnetycznej stąpając po Ziemi, która sama jest wielkim magnesem. Zmiany wiążą się ze zmianą wibracji naszej planety, wiążąc się bezpośrednio ze zmianą nachylenia biegunów. Lub nawet ich zamianą. Ziemia właśnie się „prostuje”. Na znakach pozostawionych przez przodków konstelacje gwiezdne pojawiają się w odbiciu lustrzanym a sam choćby układ piramid jest lustrzanym odbiciem głównych gwiazd pasa Oriona.

W wielu mitach pojawia się Słońce spadające na Ziemię i wschodzące po drugiej stronie. Zignorowanie takiego przesłania byłoby nieroztropnością.

Zmiana wibracji, a dokładnie jej podwyższenie (ze starego programu >12:60< zwanego programem babilońskim, na nową prawidłową a jednocześnie pierwotną wibrację >13:20<) wiąże się z już zauważoną przez naukowców zmianą kąta nachylenia osi Ziemi. Zbieżność owych odkryć z informacjami zawartymi w przekazach przodków daje mocno do myślenia. Oni już wtedy wiedzieli, o rodzaju owych zmian i czasie ich nastąpienia. Ciężko również zaprzeczyć jakoby te zmiany nie miały wpłynąć na jakość naszego życia. Stopniowe podnoszenie wibracji Ziemi możemy odczuć jako przyśpieszenie tempa życia. Od niedawna czas - wydawałoby się - płynie szybciej. Bo tak właśnie jest. Nikt nie zwariował. Ziemia podnosi swoje wibracje do swojego właściwego rytmu, z którego została wytrącona. Ilość naszego ziemskiego czasu, jaki jest na to potrzebny, też nie powinien dziwić. Coś, co zostało wytrącone z równowagi, musi do niej powrócić, bo inaczej nie będzie mogło istnieć. Przyśpiesza więc nasz czas, przyśpieszamy i my sami. Częstokroć nie nadążamy za piętrzącymi się emocjami i natłokiem spraw. Życie po prostu bombarduje nas doznaniami. Musimy się naprawdę uwijać, by sprostać życiu. Zasypywani jesteśmy informacjami. Emocje i nasze odczucia nabierają monstrualnych rozmiarów, wszystkie energie skupiają się na przywróceniu ładu i porządku. Kto się temu nie podporządkowuje, odbiera te zmiany jako niekorzystne odczucia. Mnożą się dramaty życiowe a wszystko to ma skłonić do podniesienia również wibracji jednostki na wyższy, zgodny z całością poziom.

Nie zdarza się to w historii planety po raz pierwszy. Istnienia, które nie „zgrały” się z całością wcześniej musiały odejść, zwyczajnie wyginąć, ponieważ nie byłyby w stanie funkcjonować w nowych warunkach. Dzieje się to również teraz. Ile to gatunków ginie dosłownie na naszych oczach? Po części winę można przypisywać ludziom i ich rabunkowej gospodarce, ale czy tylko? Owa rabunkowa gospodarka ludzi, też nie jest dziełem przypadku. Niskie wibracje mają we władaniu całą materię. Jednocześnie, do funkcjonowania materii potrzebna jest energia. Aby podnieść świadomość na wyższy pułap i zrównać ją z wibracjami planety potrzeba więcej istnień – więcej energii. Dla nich jest to również okazja do „samoulepszenia”. Dlatego tak wielu nas teraz na świecie.

Jednocześnie przez ową nisko wibrującą materię zatraciliśmy umiejętność czerpania energii z naszego źródła. Nie potrafimy jej odnaleźć gdzie indziej, niż w otaczającym świecie. Dosłownie walczymy o nią każdego dnia. Z tej walki zrodziła się m.in. nieszczęsna eksploatacja Ziemi, lecz potęguje to tylko, a nie napędza, efekt ginięcia gatunków.

Spytasz - Czym są w takim razie te wysokie wibracje? O co chodzi z ich podniesieniem? I to też proste i każdy niby wie. Wyższe wibracje, to to, co mamy ponad nasze ciała. To nasze najwyższe uczucia. To nasza miłość. Czysta miłość. To ona wibruje wyżej niż materia. Miłość do drugiego człowieka, do swojego partnera życiowego, nawet do swojego wroga! To miłość do otaczającego nas świata, do całego królestwa przyrody, wreszcie do naszej Ziemi.

Nie chodzi tu więc o dotrzymanie tempa; wręcz przeciwnie. Gdy choć trochę przestaniesz trzymać się materii, fizyczności i pozorów a skupisz na czystych uczuciach, na najszczerszych potrzebach serca – wtedy nagle czujesz ulgę i wszystko ma właściwy rytm. Wystarczy, by za sercem poszło nasze ciało i reszta świadomości. To, co zostanie w tych niskich częstotliwościach nie ma zwyczajnie szansy przetrwania. Teraz jest Czas, by to pokochać i zabrać ze sobą. Wtedy strach po prostu przestaje istnieć i przestaje istnieć cierpienie.

Cóż więc dziwnego w tym, że nasze niskie emocje (pytanie, dlaczego akurat „niskie”?) bronią się przed unicestwieniem? Chcą zostać tam, gdzie mogą żyć wraz ze swoim żywicielem. Próbują zmienić wszystko w taki sposób, by zostało dokładnie tak, jak jest. Podkładają przysłowiową nogę i ukazują swe oblicze, abyś w obawie przed nimi nie zrobił kroku, który bezpośrednio im zagraża. Niestety dla nich, wibracje się podnoszą, niskie emocje „krzyczą” więc coraz głośniej. To, co ciągnie ku nowemu sposobowi postrzegania jest zagłuszane, lecz to też zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.

To, gdzie chcesz być i to, czy chcesz istnieć!

Informacje docierają najróżniejszymi drogami. Bronić się przed nimi nie sposób, choć są równie nieprawdopodobne, jak niegdyś zburzenie mitu Słońca obracającego się wokół Ziemi. Dzięki obaleniu tego mitu i w międzyczasie wielu innych, najczęściej w momencie dotarcia takiej informacji - świadomość człowieka, który ją otrzymuje jest wystarczająco dojrzała, żeby sobie z nią poradzić. Nigdy też nie następuje to znienacka. Najczęściej jednak wcześniejsze delikatne wskazówki i „pchnięcia” na właściwą drogę nie odnoszą skutku, gdyż tak nas „pochłonęła” materia, że subtelności z wyższego poziomu nie zauważamy i potrzebujemy szoku, by coś jednak do nas dotarło.

Wychodzi zatem na to, że to Ty sam powinieneś te słowa przeczytać, zrozumieć i zadecydować o swoim dalszym funkcjonowaniu. Okazuje się też, że to nie są brednie, choć brzmią na początku lekko nieprawdopodobnie. Pojmowanie rozumowe na nic tu się zda, ponieważ rozum przynależy do niższych (niestety – o dziwo) emocji. Te wyższe to rozsądek i miłość. Czyli miłość, a w parze z nią harmonia i równowaga, to jedyne prawa rządzące we Wszechświecie.

Ile razy się słyszy, że bez miłości nic nie ma prawa być? Wszystko inne zostanie w starej niskiej wibracji i wraz z nią zostanie zastąpione przez tę właściwą, wyższą, gdzie zwyczajnie nisko wibrująca materia i jej wytwory nie mają szans przetrwać. Zupełnie tak, jak ryba bez wody. Tam nie mają warunków, powietrza, żadnego najmniejszego zasilania. Żywi je tylko materia na niskiej częstotliwości.

Mam nadzieję, że jasno o tym piszę. Staram się nic nie gmatwać, lecz rozległość tych informacji zahacza o tyle kultur, tyle starożytnych i współczesnych religii, o wierzenia, mity, astrologię, wiedzę medyczną i naukową, że ciężko to objąć i przekazać, tak jak chcę - w pigułce, a nie chciałabym Cię znudzić długą lekturą.

Chodzi tu zatem o nic innego, jak o przetrwanie gatunku w jego czystej formie. Dosłownie na naszych oczach dokonuje się ewolucja. Czy się z tym zgadzasz czy nie i czy tego chcesz czy nie.

Tak czy inaczej musisz przyznać, że nie dość, że wszelkie informacje zazębiają się ze sobą, to jeszcze zwyczajnie daje się je WYCZUĆ.

I tak od piramid do miłości... Piękna to droga i przesłanie. Tą drogą pójdą tylko ci, którzy zechcą słuchać swojego serca. Żyć prawdą i miłością. Jest to swoisty eksperyment WOLNEJ WOLI i każde istnienie ma wybór. Ci którzy pojęli, o co walczą, starają się i będą starać się ratować: ratować przede wszystkim tych, których Kochają. Niestety, nikt nie jest wolny od swoich strachów, nawet ci ludzie, którzy już wiedzą, na czym polega istota rzeczy. Ratowanie wszystkich zależy teraz od jednostek. Od tych, którzy potrafią Kochać i potrafią zaszczepić tę miłość innym. Te pragnienia i siła, która każe tłumaczyć, pokazywać i naprawiać są tak wielkie, że to zwyczajnie musi się udać.
Trochę przeszkadzają te emocje, o których pisałam, te niskie. I będą przeszkadzać jeszcze bardziej. Taka ich rola. Siła napędowa tych działań jest jednak ogromna, dużo większa i z nią nie warto walczyć. Choć oczywiście można. Wolna Wola. Tu sprawdza się powiedzenie, że każdy jest kowalem swojego losu.

Każda myśl jest twórcza. Jeśli się czegoś boisz i myślisz o tym obsesyjnie, jak o czymś pewnym, to wcześniej czy później ściągniesz to sobie na głowę. I nie była to Twoja umiejętność przewidywania zdarzeń. To Ty sam zaprojektowałeś tę sytuację. Musiała więc sprawdzić się w rzeczywistości, żebyś mógł ją poznać i wyciągnąć dla siebie wnioski. Popatrz sam, choćby na swoją obecną sytuację. Czy nie mówiłeś, że tak właśnie będzie? Czy nie to Cię męczyło, że może się to zdarzyć? Czy nie tego właśnie chciałeś?

I dzieje się w ten sposób, że ludzie, którzy coś wiedzą lub przeczuwają, którzy już się choćby troszkę „obudzili”, chcą obudzić też innych. W szczególności tych, na których im bardzo zależy. A że zwyczajnie nie są święci, to popełniają nierzadko jakieś błędy. Na pewno nie zawahają się przed niczym. Najczęściej sami są świadectwem tego, o czym chcą Ci powiedzieć, czego możesz się od nich nauczyć. Sami również ciągle się uczą, bo tu nie ma końca nauki. Jak przejdziesz „do następnej klasy”, to zmienia się tylko poziom nauczania. Idziesz dalej i jest Ci łatwiej, bo odrobiłeś wcześniejsze „lekcje”. Tu nie da się nikogo oszukać ani nic pominąć. Opór daje tyle, że niby sobie „odpoczniesz”, ale i tak masz konkretne rzeczy do „zaliczenia”. I w ten oto sposób idziesz co prawda na sprawdzian, tyle że nieprzygotowany. Zbierasz kolejną dwóję i jest Ci przykro. A jak bardzo, to zależy tylko od tego, jak Ci zależało na tym sprawdzianie i jego wyniku.

Wspaniałe jest to, że nikomu nie odmawia się tutaj nadziei na poprawkę. Zawsze możesz się włączyć i zadziałać. Wszystkie sprawy, ludzie i rzeczy, które Ci doskwierają, dokuczają, sprawiają przykrość, są dla Ciebie tylko i wyłącznie drogowskazem, co powinieneś wyleczyć w sobie samym, by żyć inaczej - tak jak chcesz. I tu największym darem są marzenia. Z nich budujemy nasze pragnienia, dążenia, wreszcie cele. Myślimy o tym celu i dążymy do niego, a potem staje się on rzeczywistością. Tak samo jak materializują się lęki, tak samo (za tą samą przyczyną) spełniają się marzenia. Każda myśl, jest energią. I musi ona znaleźć swoje odwzorowanie w materialnym świecie. Stan Twojego serca i ducha jest dla Ciebie w każdym momencie informacją, jedynie prawdziwą i obiektywną. Sam wiesz, czy masz w danej sprawie coś do zrobienia, naprawienia, czy zostaje tylko jej pielęgnowanie. Sam tworzysz swoją codzienność, taką, jaką chcesz ją mieć. Taką, o jakiej myślisz. Taką, jaką kochasz i taką, jakiej się obawiasz. Nie możesz winić nikogo za Twoje własne projekcje. Także ludzie dookoła Ciebie są Twoim odbiciem, tylko chciej to dostrzec.

Mam jeszcze propozycję – nie oglądaj przez jakiś czas telewizji. Zatruwa umysł. Zresztą sam poczujesz różnicę, jak troszkę sobie zrobisz wakacji od telewizora. Nie zaszkodzi Ci w każdym razie – jestem pewna – obiecuję.

Czy masz prawo czuć i myśleć? Ależ oczywiście! Pisałam przecież o wolnej woli. Do wszystkiego masz prawo: do każdego błędu, do każdej pomyłki, do każdego sukcesu i do szczęścia również. Sam wybierasz sobie drogę – zapomniałeś? To, jak szybko zrezygnujesz z tej cierniowej drogi, to tylko Twój wybór. Na każdej możesz się potknąć, bo nikt nie jest nieomylny i uczymy się na błędach. Inaczej nie byłoby jak dowiedzieć się, co jest zbędne. Zadaj sobie pytanie, czy Twoja droga nie jest już tak wyboista, że rzadko wstajesz? Czy bardziej czołgasz się po niej i czujesz razy na swoich plecach? Czy nie powinieneś tego po prostu zmienić?

Co do natłoku myśli i wiru w głowie. Też już Ci pisałam. To normalne. Trzymasz się tego, co przyśpiesza. I tu spokoju nie zaznasz, bo tu go nie ma i już nie będzie. Twój rozum już nie raz prowadził Cię na manowce i ze swoich wydumanych, precyzyjnych posunięć nie bywałeś zadowolony mimo ich pozornej perfekcji.

Masz rozsądek, wolę życia, instynkt przetrwania i intuicję. Dopełnij to sercem i miłością a zaczniesz czuć i zostawią Cię w spokoju „rozumne” myśli, które podpowiadają społeczne obciążenia a nie życie w spokoju, ładzie i miłości. Zobacz – wszędzie ta miłość. Wyłazi i snuje się jak zbity pies z takimi pięknymi oczami...

Wszystko, czego nie naprawisz i nie uzdrowisz - wróci do Ciebie ze zwielokrotnioną siłą. Nie chciałabym, żebyś miał trudniej. Dlatego piszę.

Wiedz, że każda droga jest właściwa. Każda wiedzie do celu. Niektóre są trudniejsze i wymagają potem wielu działań naprawczych. A jak już sam wiesz, ludzie nie reagują, tak jak tego się po nich spodziewamy. Na nic więc snucie przemyślnych planów. Zaskoczy lub rozczaruje Cię ich chybienie a w efekcie okaże się, że najprostszym i najlepszym rozwiązaniem była prawda.

Ale czym jest prawda, szczerość, miłość? To jest jedyna droga. I sam to wiesz. Tylko miłość jest prawdą. I pamiętaj – Ona nie pozwoli Ci, byś krzywdził siebie. A robisz to również krzywdząc innych. To błędne koło: krzywdzisz siebie – cierpią inni. Krzywdzisz innych – cierpisz Ty. Zaciągasz dług, który gdzieś będziesz musiał spłacić. Czujesz ciężar tego na sobie.

Ludzi można kochać. Można im tłumaczyć i być dla nich takim, jakim chciałbyś, by oni byli dla Ciebie. Dotyczy to wszystkich, nawet tych mało lubianych czy denerwujących. Oni też są ludźmi i też mają serca. Może jeszcze zwyczajnie śpią. Jakiego Ciebie chcą Ci pokazać? Co dają Ci do zrozumienia? Co do siebie czujesz?

Tyle tego napisałam... Bardzo mi zleży, żebyś się otworzył na samego siebie. Uwierzył w siebie. Naprawdę wszystkie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania są w Tobie. Masz serce – słuchaj go. Tędy droga. Wiedz, że Czasu nie została nieograniczona ilość na uporanie się ze zmorami, lękami i wszystkim, co dręczy. Nie jest to żaden mój wymysł i moje „liczenie”. To nie moja „wina” – tak po prostu jest, stąd taka presja, którą czujesz.

Teraz możesz to przyjąć, albo odrzucić. Fakty zostaną faktami.

Teraz Twoja kolej. Żyj i ucz się Kochać wszystkich i wszystko a wszystko, czego pragniesz ze szczerego serca okaże się możliwe i proste. Łatwo rozpoznasz, co dla Ciebie dobre, a co nie, bo już zaczynasz to widzieć, jednak to spory szok dla drzemiących starych poglądów. Nie „wgrywaj” sobie w życie smutnych programów. Nie błądź. Myśl tak, jakby wszystko już było „załatwione”. Czegokolwiek się dotkniesz, zmieniaj w działanie z miłością i myśl o tym dobrze. Niczemu nie jesteś winien. Ty się tylko uczysz, a ciężar doświadczeń spada na Ciebie dając Ci informacje, wystarczającą i rozsądną motywację do zmian. Skonfrontuj swoje zamiary z planami Twojego serca – będziesz miał przepis na życie.

I tak od piramid doszliśmy do miłości. Wiesz już bardzo dużo, tylko nie rozpowiadaj o tym byle komu, bo powiedzą, ze zwariowałeś. Zobacz, ile czasu Ci było potrzeba, by potrafić nie parsknąć śmiechem i nie żachnąć się na takie „dziwactwa”.

Najpierw Ty i porządek wokół Ciebie.
Korzystaj z tego, co wiesz i co podpowiada Ci serce.
Ono jest naprawdę bardzo mądre i wie, co robić.

Wszystko jest możliwe a Ty, mam nadzieję, że szybko uporasz się z pojęciem tego, jak to wszystko działa.

 

Fotomontaże: autor

 

  ZAREJESTRUJ SIĘ NA FORUM I SKOMENTUJ TEN ARTYKUŁ!
  09.06.2007
start o idei aktualności misja działania kontakt galeria download polecam
Sympozjum eksperymenty współpraca audycje rtv publikacje wizyty akcje
powered by: irko.net
Strona zaprojektowana przez: hi.Color  /  copyrite ® 2006 hi.Color  /  All rites reserved