|
List do...
Less Hoduń
Na początku pragnę zaznaczyć, że
poniższy text jest nieco odmienny od zawartych na tym serwisie. A to
wszystko za sprawą pewnej przesympatycznej i ciepłej osoby, która ów
list mi wysłała: to Kasia Siepka z Kalisza. Moja ingerencja w treść, na którą sobie pozwoliłem, była iście mikroskopijna
i polegała raczej na dyskretnym przeredagowaniu całości. Natomiast
wymowa wszystkich części niniejszej publikacji została nienaruszona.
Przejrzystość materiału mogę chyba śmiało porównać do słynnego listu
Marqueza (przeczytaj
list...). Jest to oczywiście jedynie moja osobista ocena, jednak
ogromne wrażenie, jakie wywiera na mnie treść zawartego wewnątrz
przekazu, pojawia się po każdorazowej lekturze
listu. Dowodzi to zarówno
dojrzałości przemyśleń w nim zawartych, jak i świadomości istnienia,
jaką
autorka treści wykazała. Tak, jak inne ważne listy i przekazy - text ten daje
wyraźną energię do pokonywania pozornych trudności życia i wkleja
uśmiech na twarz czytającego.
Mam nadzieję, że każdy tak to odbierze.
Stwierdziłem, że list ten - tak jak skierowany do mnie - równie dobrze mógłby być
adresowany do
każdej osoby, która poszukuje siebie stawiając sobie w życiu istotne pytania,
i że każdy powinien z uwagą wczytać się w jego słowa. Dzięki
temu, że otrzymałem od Kasi zgodę na publikację listu - z ogromną
przyjemnością mogę podzielić się nim z Czytelnikami Ukrytej
Rzeczywistości.
Jestem niezwykle zaszczycony, że stałem się adresatem tak ciepłego i
mądrego listu. Jest to dla mnie ogromnym wyróżnieniem a zarazem silną
motywacją do pracy nad sobą, bo dzięki niemu i jemu podobnym textom
jesteśmy w stanie myśleć o sobie i innych nareszcie tak, jak
powinniśmy.
Życzę odnalezienia siebie w poniższym materiale i jak najwięcej
sukcesów w kreowaniu swojej wspaniałej rzeczywistości!
* * * * *
Gdybyś wiedział bardzo dużo na temat
energii rządzących Czasem... Gdybyś miał wiedzę na temat wibracji
wszystkiego i wzajemnych sieci powiązań, gdybyś wiedział, jak
funkcjonuje Czas z dokładnością astrologiczną i umiał tę wiedzę
stosować do podwyższania jakości życia i naprawiania społeczeństwa
zaczynając od jednostek... Gdybyś wiedział o cykliczności zdarzeń i
wielkości cykli kosmicznych... Gdybyś przeżył zakończenie jednego
cyklu i rozpoczęcie następnego... Gdybyś chciał, aby Twoja wiedza o
Czasie nie zginęła, lecz została zastosowana w odpowiednim momencie...
Jak dałbyś znać tym, którzy pojawią się na Ziemi tysiące lat po Tobie?
Przed takimi pytaniami, stali uczestnicy zdarzeń sprzed tysięcy lat i
tak powstały piramidy. Są nazywane Znakami Czasu. Razem z innymi
obiektami tworzą zabezpieczenie elektromagnetyczne Ziemi i są również
swojego rodzaju zegarem / kalendarzem.
Nikogo nie dziwi i nikt nie neguje rotacji Ziemi i planet. Nikt nie
neguje rytmiczności zdarzeń w kosmosie. Dlaczego ktokolwiek chciałby
zaprzeczyć istnieniu takich samych praw na Ziemi?
Zabezpieczenie energetyczne Ziemi tworzą wraz z piramidami także
piramidy w Meksyku, kamienny krąg w Stonehenge, wielki labirynt,
sfinks, oba bieguny Ziemi i inne miejsca, które swoim przeznaczeniem
są jeszcze niekiedy zagadką.
Zamykanie się cyklu i początek nowego, jak w każdym przypadku, choćby
najdrobniejszych zmian dotyczących życia jednostki, wiąże się ze
zmianami, które są niezbędne. Włączenie owego zabezpieczenia ma
zamortyzować skutki rozpoczęcia tego nowego cyklu dla ludzi
zamieszkujących Ziemię. I już wiadomo, jak to działa. I wiadomo, jak
włączyć owo zabezpieczenie. Tylko głupiec negowałby istnienie energii
elektromagnetycznej stąpając po Ziemi, która sama jest wielkim
magnesem. Zmiany wiążą się ze zmianą wibracji naszej planety, wiążąc
się bezpośrednio ze zmianą nachylenia biegunów. Lub nawet ich zamianą.
Ziemia właśnie się „prostuje”. Na znakach pozostawionych przez
przodków konstelacje gwiezdne pojawiają się w odbiciu lustrzanym a sam
choćby układ piramid jest lustrzanym odbiciem głównych gwiazd pasa
Oriona.
W wielu mitach pojawia się Słońce spadające na Ziemię i wschodzące po
drugiej stronie. Zignorowanie takiego przesłania byłoby
nieroztropnością.
Zmiana wibracji, a dokładnie jej
podwyższenie (ze starego programu >12:60< zwanego programem
babilońskim, na nową prawidłową a jednocześnie pierwotną wibrację
>13:20<) wiąże się z już zauważoną przez naukowców zmianą kąta
nachylenia osi Ziemi. Zbieżność owych odkryć z informacjami zawartymi
w przekazach przodków daje mocno do myślenia. Oni już wtedy wiedzieli,
o rodzaju owych zmian i czasie ich nastąpienia. Ciężko również
zaprzeczyć jakoby te zmiany nie miały wpłynąć na jakość naszego życia.
Stopniowe podnoszenie wibracji Ziemi możemy odczuć jako przyśpieszenie
tempa życia. Od niedawna czas - wydawałoby się - płynie szybciej. Bo
tak właśnie jest. Nikt nie zwariował. Ziemia podnosi swoje wibracje do
swojego właściwego rytmu, z którego została wytrącona. Ilość naszego
ziemskiego czasu, jaki jest na to potrzebny, też nie powinien dziwić.
Coś, co zostało wytrącone z równowagi, musi do niej powrócić, bo
inaczej nie będzie mogło istnieć. Przyśpiesza więc nasz czas,
przyśpieszamy i my sami. Częstokroć nie nadążamy za piętrzącymi się
emocjami i natłokiem spraw. Życie po prostu bombarduje nas doznaniami.
Musimy się naprawdę uwijać, by sprostać życiu. Zasypywani jesteśmy
informacjami. Emocje i nasze odczucia nabierają monstrualnych
rozmiarów, wszystkie energie skupiają się na przywróceniu ładu i
porządku. Kto się temu nie podporządkowuje, odbiera te zmiany jako
niekorzystne odczucia. Mnożą się dramaty życiowe a wszystko to ma
skłonić do podniesienia również wibracji jednostki na wyższy, zgodny z
całością poziom.
Nie zdarza się to w historii planety po raz pierwszy. Istnienia, które
nie „zgrały” się z całością wcześniej musiały odejść, zwyczajnie
wyginąć, ponieważ nie byłyby w stanie funkcjonować w nowych warunkach.
Dzieje się to również teraz. Ile to gatunków ginie dosłownie na
naszych oczach? Po części winę można przypisywać ludziom i ich
rabunkowej gospodarce, ale czy tylko? Owa rabunkowa gospodarka ludzi,
też nie jest dziełem przypadku. Niskie wibracje mają we władaniu całą
materię. Jednocześnie, do funkcjonowania materii potrzebna jest
energia. Aby podnieść świadomość na wyższy pułap i zrównać ją z
wibracjami planety potrzeba więcej istnień – więcej energii. Dla nich
jest to również okazja do „samoulepszenia”. Dlatego tak wielu nas
teraz na świecie.
Jednocześnie przez ową nisko wibrującą materię zatraciliśmy
umiejętność czerpania energii z naszego źródła. Nie potrafimy jej
odnaleźć gdzie indziej, niż w otaczającym świecie. Dosłownie walczymy
o nią każdego dnia. Z tej walki zrodziła się m.in. nieszczęsna
eksploatacja Ziemi, lecz potęguje to tylko, a nie napędza, efekt
ginięcia gatunków.
Spytasz - Czym są w takim razie te wysokie wibracje? O co chodzi z ich
podniesieniem? I to też proste i każdy niby wie. Wyższe wibracje, to
to, co mamy ponad nasze ciała. To nasze najwyższe uczucia. To nasza
miłość. Czysta miłość. To ona wibruje wyżej niż materia. Miłość do
drugiego człowieka, do swojego partnera życiowego, nawet do swojego
wroga! To miłość do otaczającego nas świata, do całego królestwa
przyrody, wreszcie do naszej Ziemi.
Nie chodzi tu więc o dotrzymanie tempa; wręcz przeciwnie. Gdy choć
trochę przestaniesz trzymać się materii, fizyczności i pozorów a
skupisz na czystych uczuciach, na najszczerszych potrzebach serca –
wtedy nagle czujesz ulgę i wszystko ma właściwy rytm. Wystarczy, by za
sercem poszło nasze ciało i reszta świadomości. To, co zostanie w tych
niskich częstotliwościach nie ma zwyczajnie szansy przetrwania. Teraz
jest Czas, by to pokochać i zabrać ze sobą. Wtedy strach po prostu
przestaje istnieć i przestaje istnieć cierpienie.
Cóż więc dziwnego w tym, że nasze niskie emocje (pytanie, dlaczego
akurat „niskie”?) bronią się przed unicestwieniem? Chcą zostać tam,
gdzie mogą żyć wraz ze swoim żywicielem. Próbują zmienić wszystko w
taki sposób, by zostało dokładnie tak, jak jest. Podkładają
przysłowiową nogę i ukazują swe oblicze, abyś w obawie przed nimi nie
zrobił kroku, który bezpośrednio im zagraża. Niestety dla nich,
wibracje się podnoszą, niskie emocje „krzyczą” więc coraz głośniej.
To, co ciągnie ku nowemu sposobowi postrzegania jest zagłuszane, lecz
to też zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
To, gdzie chcesz być i to, czy chcesz istnieć!
Informacje docierają najróżniejszymi drogami. Bronić się przed nimi
nie sposób, choć są równie nieprawdopodobne, jak niegdyś zburzenie
mitu Słońca obracającego się wokół Ziemi. Dzięki obaleniu tego mitu i
w międzyczasie wielu innych, najczęściej w momencie dotarcia takiej
informacji - świadomość człowieka, który ją otrzymuje jest
wystarczająco dojrzała, żeby sobie z nią poradzić. Nigdy też nie
następuje to znienacka. Najczęściej jednak wcześniejsze delikatne
wskazówki i „pchnięcia” na właściwą drogę nie odnoszą skutku, gdyż tak
nas „pochłonęła” materia, że subtelności z wyższego poziomu nie
zauważamy i potrzebujemy szoku, by coś jednak do nas dotarło.
Wychodzi zatem na to, że to Ty sam powinieneś te słowa przeczytać,
zrozumieć i zadecydować o swoim dalszym funkcjonowaniu. Okazuje się
też, że to nie są brednie, choć brzmią na początku lekko
nieprawdopodobnie. Pojmowanie rozumowe na nic tu się zda, ponieważ
rozum przynależy do niższych (niestety – o dziwo) emocji. Te wyższe to
rozsądek i miłość. Czyli miłość, a w parze z nią harmonia i równowaga,
to jedyne prawa rządzące we Wszechświecie.
Ile razy się słyszy, że bez miłości nic nie ma prawa być? Wszystko
inne zostanie w starej niskiej wibracji i wraz z nią zostanie
zastąpione przez tę właściwą, wyższą, gdzie zwyczajnie nisko wibrująca
materia i jej wytwory nie mają szans przetrwać. Zupełnie tak, jak ryba
bez wody. Tam nie mają warunków, powietrza, żadnego najmniejszego
zasilania. Żywi je tylko materia na niskiej częstotliwości.
Mam nadzieję, że jasno o tym piszę. Staram się nic nie gmatwać, lecz
rozległość tych informacji zahacza o tyle kultur, tyle starożytnych i
współczesnych religii, o wierzenia, mity, astrologię, wiedzę medyczną
i naukową, że ciężko to objąć i przekazać, tak jak chcę - w pigułce, a
nie chciałabym Cię znudzić długą lekturą.
Chodzi tu zatem o nic innego, jak o przetrwanie gatunku w jego czystej
formie. Dosłownie na naszych oczach dokonuje się ewolucja. Czy się z
tym zgadzasz czy nie i czy tego chcesz czy nie.
Tak czy inaczej musisz przyznać, że nie dość, że wszelkie informacje
zazębiają się ze sobą, to jeszcze zwyczajnie daje się je WYCZUĆ.
I tak od piramid do miłości... Piękna
to droga i przesłanie. Tą drogą pójdą tylko ci, którzy zechcą słuchać
swojego serca. Żyć prawdą i miłością. Jest to swoisty eksperyment
WOLNEJ WOLI i każde istnienie ma wybór. Ci którzy pojęli, o co walczą,
starają się i będą starać się ratować: ratować przede wszystkim tych,
których Kochają. Niestety, nikt nie jest wolny od swoich strachów,
nawet ci ludzie, którzy już wiedzą, na czym polega istota rzeczy.
Ratowanie wszystkich zależy teraz od jednostek. Od tych, którzy
potrafią Kochać i potrafią zaszczepić tę miłość innym. Te pragnienia i
siła, która każe tłumaczyć, pokazywać i naprawiać są tak wielkie, że
to zwyczajnie musi się udać.
Trochę przeszkadzają te emocje, o których pisałam, te niskie. I będą
przeszkadzać jeszcze bardziej. Taka ich rola. Siła napędowa tych
działań jest jednak ogromna, dużo większa i z nią nie warto walczyć.
Choć oczywiście można. Wolna Wola. Tu sprawdza się powiedzenie, że
każdy jest kowalem swojego losu.
Każda myśl jest twórcza. Jeśli się czegoś boisz i myślisz o tym
obsesyjnie, jak o czymś pewnym, to wcześniej czy później ściągniesz to
sobie na głowę. I nie była to Twoja umiejętność przewidywania zdarzeń.
To Ty sam zaprojektowałeś tę sytuację. Musiała więc sprawdzić
się w rzeczywistości, żebyś mógł ją poznać i wyciągnąć dla siebie
wnioski. Popatrz sam, choćby na swoją obecną sytuację. Czy nie
mówiłeś, że tak właśnie będzie? Czy nie to Cię męczyło, że może się to
zdarzyć? Czy nie tego właśnie chciałeś?
I dzieje się w ten sposób, że ludzie, którzy coś wiedzą lub
przeczuwają, którzy już się choćby troszkę „obudzili”, chcą obudzić
też innych. W szczególności tych, na których im bardzo zależy. A że
zwyczajnie nie są święci, to popełniają nierzadko jakieś błędy. Na
pewno nie zawahają się przed niczym. Najczęściej sami są świadectwem
tego, o czym chcą Ci powiedzieć, czego możesz się od nich nauczyć.
Sami również ciągle się uczą, bo tu nie ma końca nauki. Jak
przejdziesz „do następnej klasy”, to zmienia się tylko poziom
nauczania. Idziesz dalej i jest Ci łatwiej, bo odrobiłeś wcześniejsze
„lekcje”. Tu nie da się nikogo oszukać ani nic pominąć. Opór daje
tyle, że niby sobie „odpoczniesz”, ale i tak masz konkretne rzeczy do
„zaliczenia”. I w ten oto sposób idziesz co prawda na sprawdzian, tyle
że nieprzygotowany. Zbierasz kolejną dwóję i jest Ci przykro. A jak
bardzo, to zależy tylko od tego, jak Ci zależało na tym sprawdzianie i
jego wyniku.
Wspaniałe jest to, że nikomu nie odmawia się tutaj nadziei na
poprawkę. Zawsze możesz się włączyć i zadziałać. Wszystkie sprawy,
ludzie i rzeczy, które Ci doskwierają, dokuczają, sprawiają przykrość,
są dla Ciebie tylko i wyłącznie drogowskazem, co powinieneś wyleczyć w
sobie samym, by żyć inaczej - tak jak chcesz. I tu największym darem
są marzenia. Z nich budujemy nasze pragnienia, dążenia, wreszcie cele.
Myślimy o tym celu i dążymy do niego, a potem staje się on
rzeczywistością. Tak samo jak materializują się lęki, tak samo (za tą
samą przyczyną) spełniają się marzenia. Każda myśl, jest energią. I
musi ona znaleźć swoje odwzorowanie w materialnym świecie. Stan
Twojego serca i ducha jest dla Ciebie w każdym momencie informacją,
jedynie prawdziwą i obiektywną. Sam wiesz, czy masz w danej sprawie
coś do zrobienia, naprawienia, czy zostaje tylko jej pielęgnowanie.
Sam tworzysz swoją codzienność, taką, jaką chcesz ją mieć. Taką, o
jakiej myślisz. Taką, jaką kochasz i taką, jakiej się obawiasz. Nie
możesz winić nikogo za Twoje własne projekcje. Także ludzie dookoła
Ciebie są Twoim odbiciem, tylko chciej to dostrzec.
Mam jeszcze propozycję – nie oglądaj przez jakiś czas telewizji.
Zatruwa umysł. Zresztą sam poczujesz różnicę, jak troszkę sobie
zrobisz wakacji od telewizora. Nie zaszkodzi Ci w każdym razie –
jestem pewna – obiecuję.
Czy masz prawo czuć i myśleć? Ależ oczywiście! Pisałam przecież o
wolnej woli. Do wszystkiego masz prawo: do każdego błędu, do każdej
pomyłki, do każdego sukcesu i do szczęścia również. Sam wybierasz
sobie drogę – zapomniałeś? To, jak szybko zrezygnujesz z tej
cierniowej drogi, to tylko Twój wybór. Na każdej możesz się potknąć,
bo nikt nie jest nieomylny i uczymy się na błędach. Inaczej nie byłoby
jak dowiedzieć się, co jest zbędne. Zadaj sobie pytanie, czy Twoja
droga nie jest już tak wyboista, że rzadko wstajesz? Czy bardziej
czołgasz się po niej i czujesz razy na swoich plecach? Czy nie
powinieneś tego po prostu zmienić?
Co do natłoku myśli i wiru w głowie. Też już Ci pisałam. To normalne.
Trzymasz się tego, co przyśpiesza. I tu spokoju nie zaznasz, bo tu go
nie ma i już nie będzie. Twój rozum już nie raz prowadził Cię na
manowce i ze swoich wydumanych, precyzyjnych posunięć nie bywałeś
zadowolony mimo ich pozornej perfekcji.
Masz rozsądek, wolę życia, instynkt przetrwania i intuicję.
Dopełnij to sercem i miłością a zaczniesz czuć i zostawią Cię w
spokoju „rozumne” myśli, które podpowiadają społeczne obciążenia a nie
życie w spokoju, ładzie i miłości. Zobacz – wszędzie ta miłość. Wyłazi
i snuje się jak zbity pies z takimi pięknymi oczami...
Wszystko, czego nie naprawisz i nie uzdrowisz - wróci do Ciebie ze
zwielokrotnioną siłą. Nie chciałabym, żebyś miał trudniej. Dlatego
piszę.
Wiedz, że każda droga jest właściwa. Każda wiedzie do celu. Niektóre
są trudniejsze i wymagają potem wielu działań naprawczych. A jak już
sam wiesz, ludzie nie reagują, tak jak tego się po nich spodziewamy.
Na nic więc snucie przemyślnych planów. Zaskoczy lub rozczaruje Cię
ich chybienie a w efekcie okaże się, że najprostszym i najlepszym
rozwiązaniem była prawda.
Ale czym jest prawda, szczerość, miłość? To jest jedyna droga. I sam
to wiesz. Tylko miłość jest prawdą. I pamiętaj – Ona nie pozwoli Ci,
byś krzywdził siebie. A robisz to również krzywdząc innych. To błędne
koło: krzywdzisz siebie – cierpią inni. Krzywdzisz innych – cierpisz
Ty. Zaciągasz dług, który gdzieś będziesz musiał spłacić. Czujesz
ciężar tego na sobie.
Ludzi można kochać. Można im tłumaczyć i być dla nich takim, jakim
chciałbyś, by oni byli dla Ciebie. Dotyczy to wszystkich, nawet tych
mało lubianych czy denerwujących. Oni też są ludźmi i też mają serca.
Może jeszcze zwyczajnie śpią. Jakiego Ciebie chcą Ci pokazać? Co dają
Ci do zrozumienia? Co do siebie czujesz?
Tyle tego napisałam... Bardzo mi zleży, żebyś się otworzył na samego
siebie. Uwierzył w siebie. Naprawdę wszystkie odpowiedzi na
najtrudniejsze pytania są w Tobie. Masz serce – słuchaj go. Tędy
droga. Wiedz, że Czasu nie została nieograniczona ilość na uporanie
się ze zmorami, lękami i wszystkim, co dręczy. Nie jest to żaden mój
wymysł i moje „liczenie”. To nie moja „wina” – tak po prostu jest,
stąd taka presja, którą czujesz.
Teraz możesz to przyjąć, albo odrzucić. Fakty zostaną faktami.
Teraz Twoja kolej. Żyj i ucz się Kochać wszystkich i wszystko a
wszystko, czego pragniesz ze szczerego serca okaże się możliwe
i proste. Łatwo rozpoznasz, co dla Ciebie dobre, a co nie, bo już
zaczynasz to widzieć, jednak to spory szok dla drzemiących starych
poglądów. Nie „wgrywaj” sobie w życie smutnych programów. Nie błądź.
Myśl tak, jakby wszystko już było „załatwione”. Czegokolwiek się
dotkniesz, zmieniaj w działanie z miłością i myśl o tym dobrze.
Niczemu nie jesteś winien. Ty się tylko uczysz, a ciężar doświadczeń
spada na Ciebie dając Ci informacje, wystarczającą i rozsądną
motywację do zmian. Skonfrontuj swoje zamiary z planami Twojego
serca – będziesz miał przepis na życie.
I tak od piramid doszliśmy do miłości. Wiesz już bardzo dużo, tylko
nie rozpowiadaj o tym byle komu, bo powiedzą, ze zwariowałeś. Zobacz,
ile czasu Ci było potrzeba, by potrafić nie parsknąć śmiechem i nie
żachnąć się na takie „dziwactwa”.
Najpierw Ty i porządek wokół Ciebie.
Korzystaj z tego, co wiesz i co podpowiada Ci serce.
Ono jest naprawdę bardzo mądre i wie, co robić.
Wszystko jest możliwe a Ty, mam nadzieję, że szybko uporasz się z
pojęciem tego, jak to wszystko działa.
Fotomontaże: autor
|