|
Niechciane dziecko medycyny
Piotr Wojciechowski
Jest zmorą lekarzy, ale bardzo często wybawieniem
dla pacjentów nieświadomych nawet jego działania. Bywa o wiele
bardziej skuteczny niż najnowocześniejsze leki. Potrafi wyleczyć
praktycznie każde schorzenie...
Efekt placebo
Choć jest obiektem badań naukowych, to medycyna ciągle spycha go na
margines traktując jak lisa, który wtargnął do kurnika. Niezależnie od
tego ludzie na całym świecie doznają jednak ozdrowień po zażyciu
tabletki zrobionej ze zwykłego cukru, która absolutnie nie powinna
mieć jakiegokolwiek - negatywnego, czy pozytywnego - wpływu na ich
zdrowie. U wielu osób następuje poprawa zdrowia tylko dlatego, że
brali udział w eksperymencie, nie wiedząc, że zamiast nowego leku
otrzymują właśnie placebo.
W definicjach naukowych placebo (łac. "spodobam się”) określane jest
jako substancja lub działanie obojętne, nie mające wpływu na stan
zdrowia pacjenta, podawane choremu jako terapia. Chory nie wie, że to,
co zastosowano, nie jest prawdziwym leczeniem, zaś wszystko (dla leku
głównie: wygląd, zapach, smak, konsystencja), oprócz leczniczych
właściwości placebo, jest takie samo, jak w rzeczywistej terapii.
Ogromną siłę placebo pokazuje pewien znany przykład ze Stanów
Zjednoczonych. Rzecz miała miejsce w latach 50tych. Otóż niejaki pan
Wright był ciężko chory na raka. Miał guzy przerzutowe i płyn w
płucach. Dla lekarzy: przypadek beznadziejny. Nie dawano mu więcej niż
kilka dni życia. W tym samym czasie pojawiły się informacje o nowym,
cudownym leku o nazwie Krebiozen, w którym upatrywano skutecznego
obrońcy przed rakiem. Pan Wright, dowiedziawszy się, że jego lekarz
bierze udział w badaniach nad Krebiozenem, zażądał zaaplikowania leku.
Po wielu namowach dopiął swego: otrzymał specyfik i już na kilka dni
po jego zażyciu wszystkie dolegliwości ustąpiły. Guzy wchłonęły się, a
pan Wright wrócił praktycznie do normalnego życia. Po jakimś czasie
przeczytał jednak artykuł, w którym niepochlebnie wypowiadano się o
Krebioznie, jako o leku nieskutecznym. U pana Wrighta odnowiły się
guzy, nastąpił powrót choroby. Jego lekarz widząc, że coś jest na
rzeczy powiedział mu, że ma nową, ulepszoną wersję Krebioznu, którą
może mu zaaplikować. Ulepszona wersja leku oczywiście nie istniała, a
lekarz podał pacjentowi zwykłą wodę destylowaną. Po tej kuracji, która
z medycznego punktu widzenia nie mogła przecież przynieść żadnego
efektu, pan Wright ponownie wyzdrowiał. Historia lubi się jednak
powtarzać i po kilku miesiącach pan Wright znów dowiedział się z
mediów o nieskuteczności Krebiozenu. Dwa dni później zmarł. Przykład
ten jest dobitny tym bardziej, że Krebiozen faktycznie okazał się
lekiem bezskutecznym. Poza panem Wrightem u żadnej innej osoby nie
stwierdzono by terapia przyniosła jakikolwiek efekt.
Powyższy przykład jest najbardziej znany w świecie.
Jednak podobne miały i mają miejsce także w Polsce.
Pewna 60-letnia kobieta leczyła się w Dolnośląskim Centrum Chorób
Płuc. Przez ponad 20 lat cierpiała na ciężką chorobę płuc. Mimo iż
codziennie dostawała wyszukane leki i była pod opieką bardzo dobrych
fachowców, to kilka razy w ciągu dnia wzywała lekarza z powodu
duszności, które bardzo jej dokuczały a ich objawy były widoczne gołym
okiem. Po podaniu dodatkowej dawki lekarstw jej stan wracał do normy.
Za którymś razem lekarz zdecydował się zamiast sterydów podać
pacjentce kroplówkę z soli fizjologicznej, substancji obojętnej dla
organizmu. Po tej kroplówce duszności ustąpiły. Od tej pory kobieta
chciała by kroplówkę podawano jej codziennie. Gdy ją dostawała
duszności ustępowały, natomiast gdy kroplówki nie dostarczano, objawy
powracały.
Efekt placebo daje o sobie znać także przy badaniach nad nowymi
lekami. Przykładem może być historia kobiety, która cierpiała na
chroniczne przemęczenie organizmu. Brakowało jej energii, nie mogła
pracować i większość czasu spędzała w domu. Siły witalne powróciły do
niej podczas udziału w badaniach, mających na celu potwierdzenie
skuteczności nowego leku zwalczającego chroniczne przemęczenie
organizmu. Tak jak w wielu badaniach, również i w tym, brała udział
tzw. „grupa kontrolna”. Doświadczenie takie polega na tym, że część
badanych osób faktycznie otrzymuje testowany lek, a pozostałym (czyli
grupie kontrolnej) podaje się substancję obojętną. Pacjenci nie
wiedzą, do której grupy trafili, nie wiedzą tego także ich lekarze. W
opisywanym przypadku okazało się, że dolegliwości kobiety odeszły w
niepamięć właśnie po zażyciu placebo, a nie eksperymentalnej pigułki.
Była ona tym faktem bardzo zaszokowana.
Badania naukowe potwierdziły, że fikcyjna terapia z użyciem
nieaktywnych substancji, takich jak cukier, woda destylowana, czy
roztwór solny, może wywołać efekt placebo. Symulowane lekarstwo może
wpłynąć pozytywnie na stan pacjenta tylko dlatego, że ten oczekiwał
takiego efektu. Pasują tu słowa Roberta De Lapa z Food and Drink
Adminidtration (FDA), który powiedział, że „nadzieja to bardzo
silna rzecz. Im bardziej wierzysz w efekt terapii, tym większe jest
prawdopodobieństwo, że tego efektu doświadczysz”.
Aby oddzielić od siebie moc pozytywnego myślenia i efekt uzyskiwany
przy użyciu leków, firmy - by zyskać aprobatę FDA przy wprowadzaniu
nowych specyfików - włączają do badań grupy kontrolne. Jeśli u
pacjentów, którzy dostali właściwy lek widać zdecydowanie większą
poprawę, niż u tych, którym podano placebo, można wysnuć wniosek, że
testowane lekarstwo jest naprawdę skuteczne.
Nie zawsze jednak efekt placebo przegrywa z farmakologią. W 1997 roku
w Kanadzie przeprowadzono badania nad lekiem na przerost prostaty. Tu
również część mężczyzn otrzymała placebo. I co się okazało? U ponad
połowy badanych z grupy kontrolnej, objawy schorzenia zniknęły i mogli
oni bez problemu oddawać mocz. A przecież otrzymali tabletkę, która
jedynie swym wyglądem przypominała prawdziwy lek.
Takich przypadków można by przytoczyć jeszcze bardzo wiele, jednak
bardziej chciałbym zwrócić uwagę na inne, istotne kwestie związane z
efektem placebo.
Należy wyjaśnić, że placebo to niekoniecznie pigułka, czy lekarstwo w
innej postaci. Może nim być równie dobrze udawana terapia, specjalna
dieta, ćwiczenia, terapia psychiczna, a także chirurgia. Interesujące
jest szczególnie to ostatnie. Ciekawy przypadek wykorzystania placebo
w zabiegach chirurgicznych opisał Peter Arguriou w swym artykule,
który przedrukowało czasopismo Nexus.
W 1939 roku, włoski chirurg Davide Fieschi, odkrył nowy sposób na
złagodzenie dolegliwości związanych z dusznicą bolesną. Choroba ta
wywoływana jest przez niedokrwienie mięśnia sercowego lub braku krwi
albo tlenu w mięśniu sercowym. Włoch wywnioskował, że jeśli zwiększy
dopływ krwi do serca pacjentów, powinno poskutkować to zmniejszeniem
bólu w ich klatkach piersiowych. Wykonał zatem małe nacięcia na
piersiach pacjentów i zawiązał węzły na dwóch wewnętrznych arteriach
sutkowych. W wyniku tego zabiegu 75% pacjentów odczuło znaczną
poprawę, a pozostali zostali całkowicie wyleczeni. Metoda Fieschiego
mogłaby być stosowana z powodzeniem do dziś, gdyby nie Leonard Cobb,
młody kardiolog, który w 1959 roku wykonał ciekawy eksperyment. Poddał
on zabiegowi Fieschiego siedemnastu pacjentów, jednak tylko ośmiorgu
podwiązał węzły. Pozostałym wykonał tylko małe nacięcie na klatce
piersiowej, utrzymując ich w przekonaniu, że przeszli pełną operację.
Wynik eksperymentu był miażdżący! Zarówno osoby, które poddano pełnemu
zabiegowi, jak i te które miały zmyśloną operację odczuły jednakową
poprawę!
Eksperyment Leonarda Cobba okazał się kamieniem milowym. Stał się on
bowiem inspiracją dla pierwszych poważnych badań nad efektem placebo.
W 1955 roku Henry Knowles Beecher wydał przełomową publikację pt. „The
powerful placebo” („Potężne placebo”). Przeanalizował dwadzieścia
sześć badań naukowych nad lekami i doszedł do wniosku, że placebo
pomogło średnio 32% pacjentów.
W latach 60. szeroko zakrojone badania pozwoliły ustalić potencjalne
efekty psychologiczne wywoływane przez pigułki imitujące prawdziwe
leki. Jak się okazało mogą one wpływać na przyspieszenie tętna,
podwyższenie ciśnienia krwi i poprawę szybkości reakcji. Na przykład u
badanych, którym powiedziano, iż otrzymali stymulant, zaobserwowano
zupełnie inny efekt psychologiczny niż u tych, którzy byli przekonani,
że biorą środek nasenny. Wszyscy dostali oczywiście taką samą,
obojętną tabletkę.
Nocebo – zły brat bliźniak
Jak wiadomo: już sama wiara w pozytywny efekt kuracji może sprawić, że
pacjent istotnie odczuwa znaczną poprawę zdrowia. Działa to jednak
także i w drugą stronę. Posłużę się tu jeszcze raz przykładem pana
Wrighta. Jego uzdrowienie przy pomocy wody destylowanej jest
niewątpliwie sprawką efektu placebo. Jednak to, co sprawiło, że po
przeczytaniu informacji o braku skuteczności, czy wręcz szkodliwości
leku, jego choroba powróciła, nazywamy efektem nocebo.
Efekt nocebo (łac. „będę szkodzić”) to nic innego jak przeciwieństwo
efektu placebo. Najprościej mówiąc: jeśli uwierzymy, że ta sama
substancja, która pomogła - może nam zaszkodzić, to bardzo
prawdobodone jest, że po jej zastosowaniu nasz stan zdrowia znacznie
się pogorszy. Medycyna zna wiele przypadków hipochondryków, którzy
święcie przekonani o swojej chorobie, w rzeczywistości nie chorując,
po pewnym czasie faktycznie na nią zapadali. Zapewne dlatego chirurdzy
są bardzo ostrożni, gdy mają do czynienia z pacjentem, który jest
przekonany o tym, że nie przeżyje operacji.
W pewnym badaniu nad efektami placebo i nocebo grupie studentów podano
osłodzoną wodę, mówiąc im, że jest to silny lek powodujący wymioty. Aż
80% osób poddanych eksperymentowi zwymiotowało po wypiciu zwykłej wody
z cukrem! Innej grupie studentów powiedziano natomiast, że przez ich
głowy przepuszczono słaby prąd elektryczny, który może wywołać bóle
głowy. Oczywiście żaden prąd w ich ciałach nie zagościł, a mimo to 66%
badanych zaczęło uskarżać się na ból głowy.
Kiedy chorujemy, to niezależnie od tego co nam dolega, powinniśmy
zawsze myśleć pozytywnie. Samym optymizmem i wiarą w szybki powrót do
zdrowia możemy bardzo wiele zdziałać. Niech efekt nocebo będzie zatem
przestrogą dla nas wszystkich, aby nie pisać czarnego scenariusza dla
naszego zdrowia i dla samych siebie zarazem.
Kłopotliwe zero - naukowcy o placebo
Samo to, że nauka zajmuje się badaniem efektu placebo, to już nie lada
krok naprzód. Wyniki badań wprawiły już w zdumienie niejednego lekarza
medycyny. I choć wielu z nich nie neguje istnienia efektu placebo, to
jednak są tacy, którzy spychają go na margines. Homeopata Peter
Arguriou w swym artykule pt. „Efekt placebo – tryumf umysłu nad
ciałem” pisze, że „mimo potencji placebo i jego znaczenia dla nowej
wizji zdrowia, w której ciało i umysł intensywnie współdziałają, duża
liczba naukowców nadal traktuje je jako nieistotny błąd systematyczny,
kłopotliwe zero”.
Znamienne są tu słowa Gershoma Zajiceka, który zajmuje się badaniami
nad rakiem (przytoczone także w publikacji Arguriou), stwierdza: „W
teorii farmakologiczno–kinetycznej nie ma niczego, co wyjaśnia efekt
placebo. Aby utrzymać tę teorię w spójności, efekt placebo traktuje
się jako przypadkowy błąd lub szum tła, który można zignorować”.
I tu nasuwa się pytanie: „Jak można ot tak zignorować coś, co
pomaga ludziom, tylko dlatego, że nie mieści się to w sztywnych ramach
naukowej metodologii?”
Na szczęście nie wszyscy idą na łatwiznę. Na całym świecie są ludzie,
którzy przy pomocy naukowych metod próbują dowiedzieć się jak
najwięcej o tym frapującym zjawisku. Sądząc po wynikach badań, efekt
placebo mógłby z powodzeniem zastąpić niejeden farmaceutyk. Jest
jednak pewien problem: koncerny farmaceutyczne. One z pewnością nie
pozwolą sobie na to, żeby za sprawą efektu psychologicznego ich
notowania giełdowe spadły.
Co z tym fantem zrobić?
Efekt placebo jest jednym z dowodów na to, że duch panuje nad materią.
Wiedząc i pamiętając o tym, możemy wykorzystać siłę naszego umysłu,
aby pomóc samemu sobie, ale i nie tylko. Pozytywne myślenie to już
część sukcesu. Silna i odpowiednio ukierunkowana motywacja to następny
krok do celu. Są to znakomite „wspomagacze” dla różnego rodzaju
terapii. Kiedy więc, Drogi Czytelniku, następnym razem rozboli Cię
głowa, spróbuj samemu poradzić sobie z tym problemem, zanim sięgniesz
po tabletkę przeciwbólową.
Źródło:
arthritis.about.com
betterhealth.vic.gov.au
pulsmedycyny.com.pl
altmed.creighton.edu
NEXUS
Fotomontaże:
Less Hoduń
|