Ukryta Rzeczywistość - logo
  Czego nie wiemy trzeba nam właśnie, a to co wiemy na nic się zda / Goethe
start - strona główna o idei aktualności misja działania kontakt galeria download polecam Wersja polska English Deutsche
 
  Ukryta Rzeczywistość > artykuły  
Sympozjum
Eksperymenty
Współpraca
Audycje RTV
Publikacje
Wizyty
Akcje
Artykuły

zapraszamy na forum

 

Współpracują z UR:

Experimentarium

Fundacja NAUTILUS

hi.Color


Poleć stronę





Napisz do nas!
Napisz!

Startuj z Ukrytą!
Startuj
z Ukrytą!


Zgłoś pomysł!
Zgłoś
pomysł!

Artykuły
Powrót

Światło gwiazd (cz. 1)
Less Hoduń

Przeżycia dotyczące śmierci klinicznej opowiadane przez wybitnie sławnych i bogatych ludzi są szczególnie interesujące z punktu widzenia poznawczego. Osoby takie, znane na całym świecie przeważnie są ludźmi, którzy znają swoją wartość i wiedzą, czego od życia chcą. Są często elokwentne, atrakcyjne fizycznie, mają bogate doświadczenie życiowe i wyraźne, zdecydowane poglądy na świat. Pomimo tego zdarza się, że wspominają czasem o tym, że kiedyś byli martwi po czym zostali przywróceni do życia. Można by zapytać, dlaczego takie właśnie, „ustawione” zdałoby się, osoby o tym wspominają…? Być może przyjdzie komuś do głowy, że mówią tak, ponieważ są żądni pieniędzy i sławy. Czyżby? Są przecież niemiłosiernie bogaci i niezwykle sławni. Co więc kieruje nimi, że niejako narażając swoją pozycję decydują się mówić o tym, co z pozoru wydaje się nie mieć z naszym materialnym światem nic wspólnego.

Opowiadanie tego typu historii może być wszak zgubne dla reputacji takich osób - zauważy ktoś. Przecież powiadając takie historie, powinni być brani za niepoprawnych żartownisiów lub mających nie wszystko po kolei w swoich głowach; pomimo ich statusu społecznego. A to dla osób tak sławnych i tak bogatych oznacza nic innego, jak narażenie się na utratę fortuny i szacunku. Po co więc świadomie, wiedząc w końcu o ryzyku, przyznają się do takich rzeczy? Uważam, że jedynym rozsądnym wyjaśnieniem jest to, że przeżyli coś prawdziwego i bardzo ważnego z ich punktu widzenia. Coś co niezmiernie ich poruszyło i tym czymś chcą podzielić się z innymi.

Oto niektóre z relacji takich znanych osób, które wyznały światu, że miały doświadczenia związane ze śmiercią kliniczną.

Jane Seymour
– aktorka znana zwłaszcza z serialu „Dr Quinn” w wieku 36 lat przechodziła ciężki przypadek grypy. Po otrzymaniu zastrzyku z penicyliny w jej organizmie nastąpiła reakcja alergiczna, która wprowadziła ją w stan NDE.

Jane wspomina:

Dosłownie opuściłam moje ciało. Widziałam siebie na łóżku i ludzi zebranych wokół mnie, którzy próbowali mnie reanimować. Byłam nad nimi, w rogu pokoju i patrzyłam w dół, jak wbijają mi igły próbując mnie w ten sposób uratować. Pamiętam, że w mgnieniu oka zobaczyłam swoje życie przewijające się przed moimi oczami. I nie były to wręczenia nagród ani nic z tych rzeczy.

Jedyną ważną kwestią w tamtej chwili była potrzeba życia, gdyż myślałam, co stałoby się z moimi dziećmi, gdyby mnie zabrakło. A nie chciałam, aby ktokolwiek inny się nimi opiekował. I cały czas myślałam unosząc się tam: „Nie chcę umierać. Nie chcę zostawiać moich dzieci”. I tak sobie wtedy pomyślałam: „Boże, jeśli tam jesteś, jeśli naprawdę istniejesz a ja przetrwam, to już nie wezwę twojego imienia nadaremno”. Pamiętam lekarza błagającego, abym wróciła, więc jestem przekonana, że na ok. pół minuty umarłam. Byłam jednak pełna determinacji i nie chciałam umrzeć.
"

Zaraz potem aktorka znalazła się na powrót w swoim ciele.

Peter Sellers
– genialny komik, kojarzony zwłaszcza z serią o Różowej Panterze, znany był ze sposobu, w jaki angażował się w odgrywane przez siebie aktualnie role; i to nawet poza planem. Pomiędzy filmami natomiast cierpiał na spore wahania nastrojów. Zwykł powtarzać, że kiedy poznaje już odgrywaną postać na wylot – nie wie kim sam naprawdę jest.

Ten błyskotliwy aktor także miał przeżycie związane z NDE. Otóż podczas kręcenia w Hollywood jego ostatniego głośnego filmu “Being there”, siedząc na tylnym siedzeniu limuzyny, opowiedział Shirley MacLaine o swoim doświadczeniu, będąc przekonanym, że nie zwróci ona specjalnej uwagi na jego dziwactwo. Shirley jednak zapamiętała tę rozmowę i zrelacjonowała ją w swojej książce „Out on a Limb”.

W 1964 roku, w trakcie pierwszego z nagłych ataków serca, jego serce zatrzymało się a on sam był w stanie klinicznej śmierci. Miał wówczas doświadczenie opuszczenia ciała i widział jasne, pełne miłości światło:

Poczułem, jak opuszczam moje fizyczne ciało i unosząc się ponad moją fizyczną formą widziałem, jak odtransportowują mnie do szpitala. Podążyłem za nim… I nie byłem wcale tym przerażony, bo czułem się świetnie; to moje ciało miało kłopoty.

Lekarz widząc, że aktor jest martwy, masował jego serce jeszcze energiczniej, gdy tymczasem:

Rozejrzałem się wokół i zobaczyłem nade mną niesamowicie piękne i jaskrawe, białe światło pełne miłości. Zapragnąłem z całych swoich sił być w tym świetle. Nigdy niczego bardziej nie pragnąłem. Czułem, że jest tam prawdziwa miłość. Ona biła z tego światła, którym byłem zachwycony. To była życzliwość i miłość i pamiętam, jak pomyślałem „To musi być Bóg.

Pływając poza ciałem próbował zbliżyć się jak najbardziej do światła, ale bez większych efektów:

Ujrzałem później rękę wysuwającą się ze światła. Próbowałem dotknąć jej, uchwycić się jakoś a wtedy ona mnie tam wciągnęła.

W tym właśnie momencie jego serce znowu zaczęło bić a pochodzący od ręki głos odezwał się nagle:

Jeszcze nie czas. Wróć i dokończ. Jeszcze nie czas.

Kiedy ręka się cofnęła - poczuł, jak wraca w dół, do swojego ciała, budząc się z ogromnym rozczarowaniem.

Można w tym momencie domyślić się, jak wielkie wrażenie przeżycie to wywarło na aktorze. Otóż jego oficjalny biograf twierdzi, iż stało się ono najważniejszym doświadczeniem życia Sellersa a sam aktor o śmierci powiedział, że już się jej nie obawia. Zarówno towarzysko, jak i rodzinnie, stał się osobą bardziej uduchowioną i refleksyjną niż kiedykolwiek. Żona Sellersa, Britt Ekland, stwierdziła wyraźną zmianę swojego męża, który będąc kiedyś niespokojnym i nerwowym człowiekiem – teraz stał się niezwykle cichy. Opowiadała, jak siedząc długie chwile nieruchomo, z myślami błądzącymi gdzieś daleko, potrafił bez słowa wpatrywać się w nią.

Parę lat przed doświadczeniem z NDE, w roku 1963, aktor grał rolę Wielebnego Johna Smalwooda w „Heavens Above!” i wówczas bardzo zainteresował się chrześcijaństwem (choć był z pochodzenia Żydem). W tym czasie, mając jeszcze w pamięci śmierć ojca (1962), Sellers przeprowadzał długie, poważne dyskusje o znaczeniu życia z Johnem Hesterem, mieszkającym w sąsiedztwie wikarym. Po doświadczeniu z pogranicza śmierci zatopił się w poszukiwaniu duchowej prawdy kontynuując niejako swoje dyskusje z wielebnym Hesterem i zbliżył się z Kościołem.

W późniejszych latach aktor praktykował także jogę:

Joga dała mi spokój, jaki wcześniej wydawał się niemożliwy” – mawiał.

To doświadczenie z pogranicza śmierci wzmocniło przekonanie Sellersa, że jego dusza, reinkarnowała na przestrzeni wcieleń. Ale w tym akurat wcieleniu, jakoś w końcu się zagubiła. Nie wiedział kim jest i po co pojawił się na tym świecie. Jak wyjaśniał Shirley MacLaine:

Wiem, że żyłem już wiele razy przedtem … to doświadczenie uzmysłowiło mi to, gdyż w obecnym życiu czułem co takiego oznaczało dla mojej duszy bycie poza moim ciałem. Ale zawsze od kiedy wróciłem, nie wiedziałem co i dlaczego mógłbym tu robić i po co tak naprawdę wróciłem.

Zainteresowanie duchowością dało aktorowi odrobinę spokoju, jednak nie wyciszyło go zupełnie. W 1977 roku zorientował się, że joga nie była w stanie zatrzymać choroby jego serca:

I co takiego w sumie mi ona dała? Stosowałem się do instrukcji, regularnie się modliłem i robiłem to wszystko, co powinno prowadzić do pokoju, duchowej równowagi i szczęścia a wygląda na to, że poczułem się po tym zdecydowanie gorzej.” - skarżył się zagubiony Sellers.

Przeżycie NDE Sellersa obudziło w aktorze potrzebę zgłębiania duchowej strony życia, jednak nie zapoczątkowało to większych i trwałych przemian jego mentalnych obyczajów i poglądów na życie. Błyskotliwy aktor wciąż czuł się zagubiony. Ostatni zawał serca, tym razem bezpowrotnie, przeniósł go do światła.

Liz Taylor
– tej osoby oczywiście przedstawiać nie trzeba. Słynna brytyjska aktorka opowiadała o swoim doświadczeniu „śmierci”, kiedy podczas przeprowadzanej na niej operacji przemieszczała się przez tunel w kierunku cudownego białego światła.

Podczas rozmowy z Larrym Kingiem w jego talk-show „Larry King Live” w CNN, relacjonowała swoją „pięciominutową śmierć” na stole operacyjnym.

Liz opowiadała, że będąc w stanie klinicznej śmierci, spotkała jednego z jej nieżyjących mężów, Michaela Todda, z którym łączyła ją wielka miłość. Mówiła, że chciała zostać tam z nim, ale Michael powiedział jej, że przed nią jest jeszcze życie i praca do zrobienia i zaraz potem, jak mówiła:

wepchnął mnie z powrotem do mojego życia”.

Zaraz po przebytej reanimacji jedenastoosobowy zespół medyczny, włączając pielęgniarki i lekarzy, był świadkiem jej relacji.

Z pewnością byłam wtedy martwa, gdy ujrzałam to światło. Trudno jest mi teraz o tym mówić, bo brzmi to staromodnie. To miało miejsce w późnych latach 50-tych i naprawdę widziałam Mike’a (Todd, jej trzeci mąż, zginął w 1958 roku w katastrofie lotniczej). W sali, na której się znajdowałam, było 11 osób. Nie było mnie na tym świecie przez ok. 5 minut i widziałam, że już zrezygnowali z dalszej reanimacji i powiesili na ścianie informację o mojej śmierci. Podzieliłam się tymi wrażeniami zaraz potem z ludźmi, którzy tam w Sali wówczas byli koło mnie. Potem mówiłam jeszcze innym moim przyjaciołom i za każdym razem myślałam sobie: Rany to brzmi naprawdę niedorzecznie; może będzie lepiej, jak będę siedzieć cicho.

Przez dość długo nie mówiłam o tym nikomu i ciągle sprawia mi to trudność. Ale dzieliłam się tym z ludźmi chorymi na AIDS, ponieważ jeśli ta chwila ma miejsce i dzielisz się tym szczerze, wtedy to jest prawdziwe. I nie boję się śmierci, bo już tam byłam.

Robert Pastorelli
- znany jest z serialu „Murphy Brown”. Jako 19-latek miał wypadek samochodowy, co było przyczyną jego przeżycia z pogranicza śmierci klinicznej. Ta sytuacja radykalnie odmieniła jego życie.

To było uderzenie prosto w drzwi kierowcy. Było tak mocne, że zrzuciło mi buty z nóg. Mój samochód obrócił się chyba ze cztery razy na tej dużej autostradzie a następną rzecz, jaką kojarzyłem, było to, że znalazłem się na intensywnej terapii z przebitymi płucami. Miałem połamane wszystkie żebra a na głowie i twarzy mnóstwo ran. Moje nerki, śledziona i woreczek żółciowy – wszystko było popękane. Byłem jak jeden wielki chaos."

Czułem przeszywający mnie ból. I wówczas, ułamek sekundy później, już nie było bólu. Nagle zdałem sobie sprawę, że jestem poza swoim ciałem. Unosiłem się nad sobą spoglądając w dół na moje nieszczęsne ciało leżące z zamkniętymi oczami na sali reanimacyjnej. Widziałem rurki w swoim nosie i przy szyi. Wiedziałem, że umieram i pomyślałem sobie wtedy: „No tak, to musi być śmierć”; widziałem nawet księdza dającego mi ostatnie namaszczenie. Byłem pogrążony w najbardziej spokojnym uczuciu na świecie. Zobaczyłem wtedy mojego ojca pogrążającego się w smutku. Dwie pielęgniarki wzięły go pod ręce i posadziły na krześle po drugiej stronie sali.

Kiedy spojrzałem w dół i zobaczyłem ból mojego ojca – zrobiło to na mnie wrażenie. Jestem święcie przekonany, że w tamtym momencie podjąłem decyzję, aby powrócić do życia. Następną rzeczą, jaką pamiętam było to, że obudziłem się z powrotem we własnym ciele. Trochę później, na innej sali, gdzie dochodziłem do siebie i kiedy byłem już zupełnie świadomy, opowiedziałem mojemu ojcu co się wtedy wydarzyło. Ojciec wówczas osłupiał.

x x x

Czy nie zauważa się tutaj wielu wspólnych elementów? Nadzwyczaj zbieżnych w swoich szczegółach? No i co to może oznaczać: że jedni sławni czytają o wypadkach innych sławnych i aby być wpasować się w aktualnie obowiązujące tendencje kultury masowej próbują mówić o tym samym? A co nowego wymyślą jutro lub za miesiąc? Czy są znani z tego, że wymyślają coraz to nowe mity tylko po to, aby sobie zrobić reklamę i aby o nich mówiono?

Tacy ludzie mają chyba wystarczająco napięty terminarz, aby poświęcać czas jeszcze na wymyślanie rzeczy, które mogą być dla nich niewygodne. Poza tym i tak obecni są w tak wielu miejscach na świecie, że można mówić o stałej koniunkturze. Myślę, że gdyby z jakichś powodów było to im nie na rękę lub najzwyczajniej w świecie nie przeżyliby tego osobiście, to nie usłyszelibyśmy o tym. A na pewno jest jeszcze wiele innych osób, które będąc niezwykle popularne nie decydują się jednak na opowiadanie takich rzeczy. Podejrzewam, że dużą rolę grają wówczas środowiska, w jakich dane osoby aktualnie przebywają (a środowiska potrafią być diametralnie skrajne), mogą to być także działania celowe, które obliczone są na konkretny wizerunek (w przypadku osób, które planują, jakie dokładnie chcą być), itd. Przeważnie jednak życie samo weryfikuje ich stosunek do świata po czym przychodzi moment, kiedy już są gotowi i chcą opowiadać o tym, jak byli martwi, szybowali poza swoim ciałem i widzieli oraz słyszeli wszystko wokół pomimo tego, iż lekarze orzekali jednoznacznie ich zgon.

Takie przeżycia, jak można zorientować się chociażby po przytoczonych powyżej relacjach, oddziałują niezwykle silnie na emocje człowieka. To tak, jakby nasze sumienie wyciągało nas z ciała i pokazywało, co było "be" a co "cacy" w naszym życiu. A najdziwniejsze jest to, że ludzie, którzy zdają się od siebie bardzo różni, mają takie same wręcz przeżycia (w pewnych aspektach, oczywiście). Jest to wyraźny znak, że nie jesteśmy w takim razie kupą ruchomego mięsa, lecz tworem, którego konstrukcja jest o wiele bardziej złożona.

Ten twór (odnosząc się do naszej fizyczności) nie byłby tym, czym jest, gdyby nie nasza świadomość, jaźń, psyche. Bez naszych myśli nie istnielibyśmy w ogóle. Ale to temat na osobny artykuł.

A już niebawem kolejna porcja opowieści gwiazd.

 

Na podstawie: www.soultravel.nu

 

  ZAREJESTRUJ SIĘ NA FORUM I SKOMENTUJ TEN ARTYKUŁ!
  02.03.2007
start o idei aktualności misja działania kontakt galeria download polecam
Sympozjum eksperymenty współpraca audycje rtv publikacje wizyty akcje
powered by: irko.net
Strona zaprojektowana przez: hi.Color  /  copyrite ® 2006 hi.Color  /  All rites reserved