|
Światło gwiazd
(cz. 2)
Less Hoduń
Oto ponownie mamy możliwość zapoznania się z opowieściami kolejnych,
bardzo znanych osobistości ze świata filmu. Po raz kolejny możemy
zastanowić się, czy sposób opowiadania, jak i sam scenariusz
niektórych przeżyć nie powinien być brany jak najbardziej serio i w
końcu oficjalnie postrzegany, jako coś wnoszącego najwyższe wartości
do naszego życia.
O tym, co spotkało tych sławnych w podróżach poza ciałem, niech
opowiedzą oni sami, swoimi własnymi słowami.
Sharon Stone
– gwiazda Nagiego Instynktu opowiadała o swoim doświadczeniu związanym
z białym światłem. Kiedy prawie umarła po wewnętrznym krwotoku
spowodowanym pęknięciem tętnicy gdzieś w podstawie jej czaszki odbyła
podróż z zaświaty:
Pojawił się gigantyczny wir białego światła i zostałam nagle
wciągnięta w to cudowne, jaskrawe, białe światło…
Kiedy mnie to uderzyło poczułam się, jakby ktoś strzelił mi w głowę.
To chyba jedyna możliwość opisania tego w miarę wiernie. Poczułam
kolejne uderzenie i znalazłam się z powrotem na sofie. Phil był
wówczas poza miastem, więc zadzwoniłam do niego i powiedziałam:
"Wiesz, chyba dostałam apopleksji". Ale, stawiając sprawę uczciwie,
jestem osobą, któa zawsze mówi rzeczy w stylu: "Sądzę, że dostałam
apopleksji" albo "Wydaje mi się, że miałam atak serca" albo "Mam
wrażenie, że miałam wylew krwi do mózgu".
Przeżyłam jednak prawdziwą podróż i byłam w wielu miejscach. To
wywarło na mnie tak dogłębne wrażenie, że od tamtej pory moje życie
już nie jest takie, jak dawniej.
Wyzbyłam się już strachu przed umieraniem i pragnę powiedzieć ludziom,
że jest to fantastyczne doświadczenie a sama śmierć jest darem. I nie
o to chodzi, że człowiek powinien się zabić, ale kiedy śmierć
przychodzi do ciebie we właściwym czasie to jest to wspaniała i
cudowna rzecz. Ten ogromny wir białego światła był jakby we mnie i
zarazem wciągał mnie w to niesamowicie jaskrawe, białe światło.
Zaczęłam widzieć i spotykać niektórych z moich przyjaciół. I nagle "szuuuu"
- natychmiast wróciłam do swojego ciała w moim pokoju.
Gary Busey
– niegdyś jeden z "niegrzecznych chłopców" Hollywood. Za rolę w filmie
The Buddy Holly Story był nominowany do Oscara. Przez swoją
długoletnią walkę z alkoholem i narkotykami został nazwany przez swoją
żonę właśnie Gary Busey. Miewał on kilkakrotne spotkania z
ponadnaturalnymi przeżyciami, kiedy znajdował się na granicy życia i
śmierci: czy to po przedawkowaniu, czy w związku z rakiem czy też w
trakcie wypadku w Albuquerque w Nowym Meksyku.
Najbardziej jednak tragicznym doświadczeniem i tym, które zarazem
zmieniło jego życie, był wypadek motocyklowy w 1988 roku. Jechał
ciężkim motocyklem z prędkością ok. 80 km/h i nie miał niestety hełmu.
W trakcie wypadku przeleciał nad maszyną i rozwalił sobie głowę o
krawężnik. Busey miał przeżycie NDE, kiedy umierał na stole
operacyjnym po operacji mózgu. W trakcie tego doznania Gary został
otoczony przez anioły i wówczas skonstatował, że nie wyglądają oni
tak, jak się zwykło pokazywać je na kartkach świątecznych. Anioły,
które mu się ukazały, były wielkimi kulami światła, które zawierały w
sobie ogromny ładunek miłości i ciepła. A miłość ta była bezwarunkowa.
W wyniku nietypowego przeżycia zadedykował swoje życie Jezusowi. Bywał
też zapraszany, jako gość i mówca specjalny, na wiele spotkań
chrześcijańskich tzw. Christian Promise Keeper. Nie był też już nigdy
"niegrzecznym chłopcem" Hollywood.
Larry Hagman
– zdobył sławę m.in. dzięki Dallas i I Dream of Jeanie.
W 1995 roku przeszedł operację przeszczepu wątroby. Długie lata, jakie
spędzał na solidnym zaprawianiu organizmu alkoholem, zaowocowały
niestety jej marskością i w efekcie rakiem.
Był zaledwie o kilka tygodni od pewnego przejścia na drugą stronę,
kiedy zdarzyła się ta operacja a wraz z nią doświadczenie z pogranicza
śmierci.
Oto jak Larry opisuje swoje niecodzienne przeżycie:
Otrzymałem możliwość spojrzenia poza krawędź życia. Zobaczyłem, co
jest dalej, jaki jest następny krok. Nie widziałem światła, jak to się
dzieje w przypadku wielu osób przeżywających takie stany, ale miałem
niesamowicie cudowne uczucie boskiej błogości i ciepła. To, co
zobaczyłem i odczułem, jako rzecz najważniejszą, to była miłość.
Brzmi to być może staromodnie, ale tak to właśnie odczuwałem i
uwierzcie mi, że było to wspaniałe uczucie.
Sally Kirkland
- do zestawu znakomitych filmów z udziałem tej aktorki można zaliczyć
m.in. Bruce Wszechmogący, Żądło, JFK i Anna.
Za udział w tym ostatnim obrazie była nominowana do Oscara, jako
najlepsza aktorka. W 1966 roku Sally współuczestniczyła w
psychodelicznym eksperymencie, w którym udział brali także lekarze. W
jego trakcie mogła doświadczyć kosmicznej świadomości, ale przez to
jej życie mogłoby nieszczęśliwie wymknąć się spod kontroli. Ból życia
zamanifestował się bardziej, niż mogła to znieść.
Zawiodło ją to do załamania nerwowego i wielu prób samobójczych.
Kiedyś jedna z nich, po przedawkowaniu nembutalu i seconalu,
zakończyła się zatrzymaniem akcji serca i płuc. W trakcie tego
incydentu Sally doświadczyła przeżycia NDE. Oto, jak opisuje swoje
przeżycie:
Zdarzył się cud, bo została dana mi druga szansa i to było
przyczyną mojej stabilizacji życiowej przez następne 30 lat z
wyjątkiem przypadku z 1975 roku, kiedy zdarzyło mi się zboczyć z
kursu, jaki konsekwentnie starałam się utrzymać. I kiedy ludzie słyszą
o piekle, przez jakie musiałam przejść z powodu prochów, to starają
się wówczas słuchać, w jaki sposób można to pokonać.
Dzisiaj Sally jest nauczycielem jogi i od lat służy, jako wyświęcony
pastor Kościoła Wewnętrznej Duchowej Świadomości, pomagając innym
wyjść z nałogu narkotykowego. Będąc na scenie przytacza bardzo
emocjonalne opisy związane ze wspomnieniem przeżycia z pogranicza
śmierci, jakiego doświadczyła. Zawsze określa je mianem źródła, dzięki
któremu może dziś nieść innym światło.
Rebecca DeMornay
– przepiękna i niezwykle zmysłowa kobieta. Swoją karierę
zaczynała w horrorze The Hand That Rocks The Cradle.
Mając lat 7 przebywała w Mexico City i rozchorowała się wówczas z
powodu wrzodu na układzie trawiennym. Wtedy właśnie - jak sobie
próbuje przypomnieć - miała przeżycie "prawie śmierci":
Pewnej nocy lekarze powiedzieli mojej matce, że moje szanse na
przeżycie były pół na pół. Przypominam sobie, że pomimo mojego
przykucia do łóżka podeszłam kiedyś do okna, aby sobie przez nie
popatrzeć. Akurat padał śnieg. Była tam taka staromodna latarnia,
wokół której tańczyły na bosaka rozśpiewane dzieci. Wróciłam do łóżka
a następnego dnia kryzys chorobowy minął.
W 1983 roku zaczęłam o tym intensywnie myśleć; zastanawiałam się
bowiem czy w Mexico City kiedykolwiek padał śnieg. I czy mają tam
jeszcze takie staroświeckie latarnie. Pojechałam z powrotem tam, gdzie
wtedy mieszkałam i nigdzie nie mogłam zobaczyć takich latarni. Jak się
okazało - nie padał tam również nigdy śnieg.
Donald Sutherland
– ten słynny amerykański aktor, który grał wrażeniowe role
(zarówno pozytywnych, jak i negatywnych bohaterów) w całym mnóstwie
znakomitych filmów, przeszedł w 1979 roku zapalenie opon mózgowych.
Ta choroba sprawiła, że wówczas to doświadczył przeżycia NDE i
podróżował poza swoim ciałem.
Nagle cały ból, gorączka i wszelkie zmartwienia zdały się takie
odległe. Unosiłem się nad moim ciałem otoczony przez miękkie błękitne
światło. Wtedy zacząłem prześlizgiwać się w dół przez długi, ciemny
tunel, z dala od łóżka...
I w pewnym momencie znalazłem się z powrotem w swoim ciele. Lekarze
powiedzieli mi, że na pewien czas umarłem.
Eric Estrada
– Eric zyskał sławę m.in. dzięki
roli w serialu Chips. W trakcie kręcenia materiałów do jednego
z odcinków serialu Eric miał straszny wypadek motocyklowy i w efekcie
tego przeżył doświadczenie z pogranicza śmierci.
Nagle znalazłem się w jakimś długim korytarzu, w którym widziałem
jaskrawe światła. Była tam też przepiękna muzyka i uczucie wielkiego
spokoju.
Zdawało mi się jednak, że coś nieoczekiwanego wydarzyło się wtedy, co
przeszkadzało poruszanie się w tym miejscu. Jakiś głos powiedział mi:
"Musisz wrócić. Masz jeszcze wiele do zrobienia. Osiągnąłeś sukces i
jesteś gwiazdorem, ale nie posiadłeś wewnętrznego szczęścia i spokoju
umysłu".
Zaraz po usłyszeniu tego głosu Eric powrócił do swojego ciała.
James Cromwell
– zdobył międzynarodową
popularność dzięki roli farmera Hoggetta, właściciela słynnej filmowej
Świnki Babe. Mając pięć lat James wpadł do oceanu i to
sprawiło, że doświadczył stanu śmierci klinicznej. Od tamtej pory
James określa swoje życie, jako mistyczne wydarzenie.
Od czasu tego przeżycia James miewa powracające do niego w snach
obrazy związane z jego poprzednimi inkarnacjami. Zorientował się, że
miewa wspomnienia dotyczące jego przeszłego życia w średniowiecznych
czasach za panowania Króla Artura.
Chevy Chase
– ten znakomity komik (cóż za paradoks, prawda?), posiadający
niesamowitą umiejętność rozśmieszania widza, znalazł się kiedyś w
sytuacji bliskiej przekroczenia granicy życia.
Cała sytuacja miała miejsce w 1981 roku, podczas realizacji filmu
Nowoczesne kłopoty, kiedy to został porażony prądem. Pewna
sekwencja związana ze "światłami lądowania" (Chevy miał wówczas śnić,
że jest samolotem) przebiegła nie tak, jak trzeba, gdyż jego kostium
świetlny został założony inaczej, niż było to zamierzone. Nastąpiło
wówczas spięcie, które przebiegło przez jego rękę, plecy i kark, co
sprawiło, że stracił świadomość i zatopił się w stanie śmierci
klinicznej.
Teraz odbiera on ten wypadek, jako ostrzeżenie. Stwierdził też, że
należałoby skończyć z takimi praktykami i chronić skórę.
Po tym doznaniu Chevy przeszedł kilka głębokich depresji, jak to
dzieje się nierzadko w przypadku wielu innych osób, które nie potrafią
poradzić sobie z przebytymi sytuacjami spoza ciała. Zdarza się też, że
niektórzy nie chcą świadomie "powrócić" do normalnego życia, co jest
przyczyną stresów i załamań nerwowych.
Lou Gossett Jr
– niezwykle utalentowany aktor, który zyskał sławę dzięki roli
sierżanta w An Officer and a Gentleman aż pięciokrotnie
przeżywał stany NDE. Najbardziej intrygującym przeżyciem było to,
którego doświadczył mając lat 12. Kiedy grał w baseball, upadł w
głęboki dół i doświadczył podróży w lśniącym od jasnego światła
tunelu. Pojawiły się także wspomnienia z jego przeszłego wcielenia, w
którym żył będąc piratem i miał swój harem gdzieś na wybrzeżu Maroko.
Eric Roberts
– słynna postać, międzynarodowy aktor, który zagrał w ponad 70
filmach, w tym także w obrazie Danniona Brinkleya Ocalony przez
światło. Znany jest przede wszystkim z ról twardych facetów
stojących zazwyczaj w sprzeczności z prawem. Jak się jednak okazuje -
Eric przy bliższym poznaniu to ciepła i bardzo sympatyczna osoba.
Eric lubił podróżować przez świat spotykając się z wieloma barwnymi
sytuacjami i doświadczając niezwykłych przeżyć. Jedna z najbardziej
dramatycznych sytuacji w jego życiu miała miejsce w Westport,
Connecticut (USA).
Podróżował wówczas swoim samochodem przez Stany wraz ze swoim psem. W
pewnym momencie został rozproszony zachowaniem swojego psa, co
doprowadziło do poważnego wypadku. Po tym zdarzeniu zapadł w śpiączkę
(dzięki skutecznej hospitalizacji cudem uniknął śmierci).
W tym stanie przydarzyła mu się zupełnie surrealistyczna sytuacja,
która - jak się potem okazało z przedstawionego opisu - była stanem
śmierci klinicznej i doznaniami spoza ciała.
Elvis Presley
Ludzie doświadczający przeżyć z pogranicza śmierci są witani po
drugiej stronie zawsze przez kogoś. Zazwyczaj jest to ktoś, kogo
bardzo kochali lub istota nazywana przez nich Świetlistą Istotą. Kiedy
zmarł Elvis - zdawało się, że cały świat pogrążył się w wielkiej
rozpaczy; mnóstwo ludzi na całym świecie darzyło go ogromną miłością.
Od tego czasu wiele osób twierdziło, że widziały ducha Elvisa, który
miał manifestować się im w taki sam sposób, jak czynił to po swojej
śmierci Jezus.
Nie tylko o takie przypadki chodzi. Okazuje się, że wielu
powracających spoza granicy życia, opowiada o tym, jak po drugiej
stronie na powitanie wychodził im właśnie Elvis. W książce dr Melvina
Morse'a Przemienieni przez światło, traktującej o pozacielesnych
doznaniach osób powracających ze śmierci klinicznej, znajduje się
m.in. opowieść 45-letniego nauczyciela ze środkowego Zachodu USA,
który podczas NDE widział Elvisa w promieniach intensywnego, białego
światła. Inna kobieta z kolei spotkała go w pozaświecie, gdy była małą
dziewczynką. I w taki sposób to opisuje:
Wleciałam w ciemny tunel i nagle znalazłam się w miejscu
wypełnionym miłością i przepięknym, jaskrawym światłem. Miejsce
zdawało się być święte. Mój zmarły przed dwoma laty ojciec, jak i moi
dziadkowie, byli tam. Wszyscy ucieszyli się na mój widok, ale mój
dziadek powiedział, że na mnie jeszcze nie czas i powinnam wrócić. Jak
tylko się odwróciłam - ujrzałam Elvisa! Stał tam w strumieniach
silnego, białego światła. Podszedł do mnie, wziął mnie za rękę i
powiedział "Cześć Bev, pamiętasz mnie?"
Prof. Raymond Moody poświęcił przypadkom związanym z Elvisem całą
książkę zatytułowaną Elvis po życiu. Opisuje tam zarówno
pośmiertne widzenia Elvisa w świecie fizycznym, jak i przypadki
spotkań podczas stanu NDE. Ze względu na ogromną ilość fanów oddanych
do reszty Elvisowi nie powinny wcale dziwić sytuacje, że niektóre
osoby przeżywające stan śmierci klinicznej witane są po drugiej
stronie przez Króla.
x x x
Zdarza mi się słyszeć, jak w odniesieniu do opowieści o przeżyciach
spoza ciała, a zwłaszcza gdy chodzi o tzw. stan śmierci klinicznej,
ktoś mówi "ta historia brzmi nieprawdziwie" albo "to brzmi
całkiem wiarygodnie". Trudno czasem nawet wyjaśnić takiej osobie,
jak bardzo marnotrawimy czas na to, aby próbować sobie nawzajem
udowadniać, co jest bardziej a co mniej prawdziwe. Dlaczego? Otóż
pamiętajmy, że przenosząc się z dala od własnego ciała nie czujemy ani
wyraźnej ochoty na utożsamianie się ze swoim ciałem fizycznym, ani też
nie myślimy w kategoriach cielesnych, kiedy to jesteśmy ograniczeni
fizycznym sposobem myślenia. Nasza świadomość jest tak skonstruowana,
że zazwyczaj to, co nowe próbujemy przyrównywać do tego, co już znamy.
Czasem takie myślenie prowadzi nas na manowce, bo stan NDE jest
niepodobny absolutnie do czegokolwiek, co znamy z naszego otoczenia. I
jak się okazuje: całe nasze wykształcenie, choćby nie wiem jak ogromne
i jak szerokie, nie znaczy nic w porównaniu z tym ogromem wiedzy,
jakiego mamy możliwość doświadczyć będąc poza ciałem.
Bezsens sporów o większą lub mniejszą prawdziwość relacji ze stanu
prawie śmierci jest też o tyle widoczny, że tego typu opowieści
zazwyczaj traktuje się, jako zaburzenia.
DOŚĆ JUŻ TEGO PRZEKRĘCANIA!
Jak może być zaburzeniem sytuacja, która stawia człowieka w
obliczu bezwarunkowej miłości i akceptacji, i której człowiek jest jak
najbardziej świadomy? Komu zależy na tym, żeby historie znad granicy
życia były ciągle postrzegane, jako coś złego? Jak może być coś złego
w tym, że ludzie powracający z tej podróży zmieniają diametralnie
swoje życie NA LEPSZE? Czy i komu zależy na tym, aby jak
najmniej ludzi dowiedziało się, że jest to niezwykła szansa?
Tak, jest to wyjątkowa sytuacja, ponieważ ta część społeczeństwa,
która takich podróży, i niebiańskiego uczucia błogości, doświadczyła
może się uważać za grupę wyróżnioną! I nie chodzi o tworzenie
specjalnej klasy społecznej. Osoby te miały po prostu możliwość
odczucia na własnej - chciałoby się powiedzieć - skórze, co tak
naprawdę jest w naszym życiu najważniejsze. Oni już wiedzą i mogą o
tym głośno mówić. Nikt nie powinien wstydzić się swoich przeżyć z
"prawie śmierci", ale swoim bliskim i znajomym próbować opowiadać, co
do nich czują, dlaczego im pomagają i o co powinniśmy dbać. Jeśli
ktoś, z najbliższego otoczenia lub rodziny, tego typu odmiany nie
zauważa i nie docenia, a czasami wręcz odnosi się z wyraźną niechęcią
tak do osoby, jak i jej historii, to znaczy, że jemu właśnie takiego
ciepła potrzeba najwięcej.
Dlatego przeżycia te traktujmy jako narzędzie do pracy nad sobą
i naszymi bliskimi. Konsekwentnie okazując dobroć możemy tym samym
nauczyć innych podobnego zachowania. Jest to edukacja, jak każdy inny
rodzaj nauki, z tym, że tutaj mamy do czynienia z czymś, czego możemy
spokojnie nauczać w sowim otoczeniu i nie musimy kończyć do tego celu
żadnej szkoły. Bo dobroć jest w nas samych.
Widzimy więc, że wielkie gwiazdy filmu przeżywają takie same sytuacje,
jak gospodyni domowa z Grudziądza czy kierowca autobusu z podkarpacia.
Dowodzi to tylko tego, że wszyscy jesteśmy częścią tej samej jaźni.
Wszyscy jesteśmy częścią siebie nawzajem!
Na podstawie:
www.soultravel.nu
|