Ukryta Rzeczywistość - logo
  Czego nie wiemy trzeba nam właśnie, a to co wiemy na nic się zda / Goethe
start - strona główna o idei aktualności misja działania kontakt galeria download polecam Wersja polska English Deutsche
 
  Ukryta Rzeczywistość > artykuły  
Sympozjum
Eksperymenty
Współpraca
Audycje RTV
Publikacje
Wizyty
Akcje
Artykuły

zapraszamy na forum

 

Współpracują z UR:

Experimentarium

Fundacja NAUTILUS

hi.Color


Poleć stronę





Napisz do nas!
Napisz!

Startuj z Ukrytą!
Startuj
z Ukrytą!


Zgłoś pomysł!
Zgłoś
pomysł!

Artykuły
Powrót

Dom przy Laurel Canyon
Piotr Wojciechowski

Nawiedzone domy od zawsze były przedmiotem zainteresowania gawiedzi. Wywołują one u ludzi różne zachowania. Od drwin sceptyków nie wierzących w „duchy” poprzez ciekawość badaczy zjawisk tajemniczych po lęk u osób mieszkających w ich pobliżu. Zazwyczaj historia takich miejsc jest znana jedynie w ich najbliższej okolicy. Inaczej sprawy się mają, gdy w posiadanie nawiedzonego domu wejdzie osoba sławna w całym świecie i niewyobrażalnie bogata. Przy Laurel Canyon Boulevard w Los Angeles leży rezydencja, która jest w posiadaniu światowej sławy producenta muzycznego Ricka Rubina. W posesji tej dochodzi do manifestacji różnych fenomenów. Potwierdza to wielu znanych muzyków, którzy nagrywali tam swoje płyty. Nim jednak przedstawię ich relacje, kilka słów o historii tego miejsca.



Słynna rezydencja Ricka Rubina

Posiadłość przy Laurel Canyon powstała w połowie lat 30. minionego stulecia. Ponoć zbudowano ją w związku z wizytą w Los Angeles brytyjskiego króla Edwarda VIII. Gdy ten abdykował - dom regularnie zmieniał właścicieli. Jednym z nich był gangster Bugsy Siegel. Przez jakiś czas mieszkał tam także aktor i komik Errol Flynn. Do posiadłości wpadał też sam Jimi Hendrix, a Frank Zappa ze swoją wesołą ekipą zajmował w swoim czasie bungalowy wchodzące w skład posesji. Podobno dom jest połączony tunelem ze znajdującymi się po drugiej stronie ulicy ruinami, które niegdyś były domem Harry’ego Houdiniego.



Red Hot Chili Peppers  /   John Frusciante - pierwszy z lewej

W 1991 roku posiadłość kupił producent muzyczny Rick Rubin. Pomysł taki przyszedł mu do głowy po rozmowie z zespołem Red Hot Chilli Peppers, który zatrudnił go do pracy nad płytą „BloodSugarSexMagic”. Rubin zasugerował muzykom by zarejestrować materiał w jakimś niezwykłym miejscu. Padło właśnie na rezydencję przy Laurel Canyon Boulevard. Cały dom przekształcono w jedno wielkie studio nagraniowe. Umieszczenie każdej grupy instrumentów w oddzielnych pokojach dało możliwość wydobycia pożądanego brzmienia. RHCP było zatem pierwszym zespołem, który doświadczył niezwykłych rzeczy, które dzieją się w domu Ricka Rubina. Na czas nagrania muzycy postanowili tam zamieszkać. Jedynym, który tego nie zrobił był Chad Smith (perkusista zespołu), gdy dowiedział się, że posiadłość jest nawiedzona. Pozostali nie potraktowali tego poważnie i jak się szybko przekonali, byli w błędzie.

Gitarzysta John Frusciante tak wspomina sesję nagraniową:

- W czasie tworzenia „BloodSugarSexMagic” po raz pierwszy uświadomiłem sobie obecność wyższych istot, które mówią mi co robić w muzyce. Gdy miałem 18, czy 19 lat próbowałem zignorować te głosy i moja muzyka była do niczego. Gdy natomiast zacząłem być im posłuszny, grałem fantastycznie. Dużo ich było przy „BloodSugar”. Czułem je bardzo intensywnie. Słyszałem głosy dobywające się z głośników, słyszałem duchy śpiewające gdy odsłuchiwaliśmy materiał. Mówiłem do kolegów: „Wow, słyszycie te głosy?”. A Flea (basista RHCP – przyp. red.): „John, sza… Oni nie słyszą”.

Powszechnie znane są przygody Johna Frusciante z heroiną. Należy jednak podkreślić, że narkotyk ten zagościł w jego życiu dopiero po wydaniu płyty „BloodSugarSexMagic”.



The Mars Volta  /  Cedric Zavala - drugi od lewej

Po Red Hot Chili Peppers w domu przy Laurel Canyon nagrywało wiele znanych zespołów. W latach 2002–2003 nad swym krążkiem „De-Loused In the Comatorium” pracowała tam grupa The Mars Volta. Jej wokalista Cedric Zavala wspomina:

- W tym miejscu krąży dużo dobrych duchów. Wszystkie opowieści o nich są prawdziwe, ciągle zastawaliśmy otwarte drzwi, okna, których nikt z nas nie dotykał… Naprawdę niesamowita atmosfera. Pewne miejsca w domu napędzały muzykom stracha. Nie wchodziliśmy do pomieszczenia na szczycie, gdzie znajdowała się dzwonnica – opowiada Cedric - Są tam drzwi na strych. Zamykałem je i gdy po chwili wracałem, były otwarte. Dziwne.



Slipknot  /  Corey Taylor - na pierwszym planie po prawej

Zapewne niektórzy z czytelników znają świetną płytę zespołu Slipknot pt. „Vol.3 (The Subliminal Verses)”. Jeśli nie, to gorąco polecam. Ten krążek również został nagrany w posiadłości Ricka Rubina. I jego produkcji także towarzyszyły niecodzienne zdarzenia. Najwięcej do powiedzenia w tej sprawie ma Corey Taylor, wokalista dziewięcioosobowej kapeli. W wywiadzie dla czasopisma „Teraz Rock” opowiada:

- Naprawdę dzieje się tam poważny odjazd, stary. Mieszkałem z Klownem (pseudonim Shawna Krahana, jednego z perkusistów Slipknot – przyp. red.) w najgorszym miejscu: mieliśmy dwa pokoje złączone ze sobą balkonem. Któregoś razu wyjechał. Zamknąłem od środka drzwi i brałem prysznic. Nikogo nie ma, więc nie zamknąłem łazienki… Myję sobie włosy, śpiewam i nagle przed drzwiami przemaszerował jakiś facet! Widziałem go tak dobrze, jak tę pieprzoną lampę! (w pomieszczeniu, podczas wywiadu, stała lampa – przyp. red.) O żesz k....! Wyskoczyłem do pokoju z szamponem na włosach i nikogo nie ma! Mówimy o milisekundach… Cholernie mnie to wystraszyło.

Świadkiem innego wydarzenia w willi była żona Coreya Taylora, która na trzy miesiące przyjechała do męża na Laurel Canyon Boulevard.

- Mieliśmy w pokoju dwa budziki – relacjonuje Taylor – Nie ustawiałem ich – niby po co? I nagle w środku nocy, te dwa budziki wskazujące z resztą inną godzinę równocześnie zaczęły dzwonić… Zdecydowanie to miejsce jest nawiedzone. – dodaje – Jakbym Ci pokazał zdjęcia z mojego pokoju, na których widać dziwne kształty, to byś wymiękł – opowiada dziennikarzowi Corey.

W innym wywiadzie, dla The Grand Rapid Press, powiedział:

- Można to poczuć na albumie. Te duchy były w urządzeniach, w naszym sprzęcie. Dźwięki zapętlały się zupełnie bez powodu. Stary, to było dziwne.

Podobno wokalista przeżył pewne mrożące krew w żyłach zdarzenie w piwnicy nawiedzonego domu. Nigdzie jednak nie udało mi się znaleźć jego relacji na ten temat. Jednak te przedstawione powyżej niejedną osobę przyprawią o gęsią skórkę.



System of a Down  /  Daron Malakian - pierwszy z lewej

W 2004 roku znana ormiańska grupa rockowa System Of a Down nagrała w rezydencji Ricka Rubina dwa albumy za jednym zamachem. Podczas powstawania płyt „Mezmerize” i „Hypnotize” również nie mogło obyć się bez obecności duchów. Najbardziej odczuł to sprzęt Darona Malakiana, gitarzysty formacji.

- Codziennie około piątej wariowały moje wzmacniacze – opowiada Daron - Codziennie o tej samej porze zaczynał się z nich wydobywać dziwny dźwięk. Sprawdziliśmy lampy i tak dalej – wszystko okazało się w porządku. Było tam niesamowicie, zwłaszcza gdy zeszło się na dół, do pralni. Małymi, krętymi schodkami do ciemnego i zimnego pomieszczenia… Przerażające.

Ostatnia płyta nu-metalowego zespołu Linkin Park również powstała przy Laurel Canyon Boulevard. Członek LP, Brad Delson, mówi:

- Zdecydowanie są tam pokoje, do których wchodzisz i czujesz, że jest w nich coś, od bardzo długiego czasu, nie w porządku…

Rick Rubin

Relacje muzyków, którzy mieli okazję pracować w rezydencji Ricka Rubina są niesamowite. Są podobne do historii o zdarzeniach z nawiedzonych domów na całym świecie. Akurat w przypadku Laurel Canyon sprawa jest o tyle bardziej skomplikowana, że nie wszyscy muzycy w niej pracujący są wzorem abstynencji alkoholowej i narkotykowej. A to jest wodą na młyn dla sceptyków. Jednak sam Rick Rubin, który ma opinię człowieka twardo stąpającego po ziemi przyznaje, że w jego posiadłości dzieją się rzeczy niezwykłe i że opowieści muzyków nie można zaliczyć do konfabulacji.

Więc zatem co? Chwyt marketingowy? Nie sądzę. Tacy ludzie jak Rick Rubin reklamy nie potrzebują. Podobno członkowie Red Hot Chili Peppers sprowadzili do willi medium, które potwierdziło obecność dużej ilości istot niematerialnych.

Myślę, że relacje Coreya Taylora, Darona Malakiana, Johna Frusciante i innych są prawdziwe. Najbardziej zastanawia mnie jednak, co wydarzyło się niegdyś w tym domu i czyje duchy po nim grasują. Być może miejsce to odwiedzają giganci rocka Jimi Hendrix i Frank Zappa, którzy przecież spędzili w nim wiele miłych chwil? Może to właśnie dzięki duchom zamieszkującym rezydencję przy Laurel Canyon większość płyt tam powstających zyskuje miano niemal perfekcyjnych? Poczekajmy na kolejne produkcje z tajemniczego studia Ricka Rubina, kolejne opowieści muzyków, a być może zagadka tego domu zostanie rozwiązana.

 

Źródła:
www.roadrunnerrecords.com
Blabbermouth.net
Teraz Rock

zdjęcia:
www.flickr.com
www.wp.pl
www.onet.pl
www.thegauntlet.com
www.tiblu.com

 

  ZAREJESTRUJ SIĘ NA FORUM I SKOMENTUJ TEN ARTYKUŁ!
  14.09.2007
start o idei aktualności misja działania kontakt galeria download polecam
Sympozjum eksperymenty współpraca audycje rtv publikacje wizyty akcje
powered by: irko.net
Strona zaprojektowana przez: hi.Color  /  copyrite ® 2006 hi.Color  /  All rites reserved